środa, 25 lutego 2015

1. "Myślałam już, że to wszystko co się stało to wymysł mojej chorej wyobraźni"

- Tak mamo zaraz wrócę do domu – Powiedziałam do telefonu, przez który rozmawiałam z mamą. Rozumiem, że się o mnie martwi, ale nie ma mnie przecież w domu, tylko trzy godziny!
- Może przyjadę po ciebie? – Zaproponowała.
– Nie, nie musisz po mnie przyjeżdżać, jestem już blisko – powiedziałam zirytowana do telefonu. – Ja kończę.
Powiedziałam i zakończyłam połączenie. To nie to, że nie lubię z nią rozmawiać, ale jest strasznie opiekuńcza. Zazwyczaj nawet nie pozwala mi wychodzić wieczorami z domu, ponieważ później nie może zasnąć, dopóki nie wrócę. Czasami mnie to denerwuje, ale chce mojego dobra i to doceniam.
Westchnęłam głośno i skręciłam w uliczkę no lewo. Było już ciemno i drogę oświetlały tylko latarnie. W domach, które mijałam światła były już zgaszone. Czułam się dziwnie, jakby ktoś mnie obserwował. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zauważyłam. Na moje nieszczęście żaden samochód nie przejeżdżał tą drogą. Przyśpieszyłam swój krok, chcąc się jak najszybciej znaleźć w domu. Usłyszałam za sobą dźwięk samochodu. Niby to powinno być normalne, ponieważ idę koło drogi, ale samochód nie przejeżdżał obok mnie. Niepewnie odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam czarny duży samochód, z przyciemnianymi szybami. Jechał powoli za mną. Moje serce przyśpieszyło i poczułam, jak na mojej skórze pojawiła się gęsia skóra. Byłam przerażona. Rozejrzałam się dookoła i skręciłam w uliczkę, która była po lewej stronie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że samochód też skręca w tę stronę. Coś tu nie grało. Już nie szłam, tylko biegłam. Chciałam się znaleźć jak najdalej od tego samochodu. Miałam złe przeczucie co do niego. Usłyszałam, że samochód przyśpieszył, a następnie mnie wyminął. Stanęłam, głośno oddychając. Myślałam już, że to wszystko, co się stało to wymysł mojej chorej wyobraźni, ale samochód stanął i z niego wysiedli duzi, umięśnieni mężczyźni i biegli do mnie. Nie myśląc dłużej, odwróciłam się od nich i biegłam do wyjścia z tej uliczki. Moim jedynym plusem było to, że mam dość dobrą kondycję i znam te tereny od urodzenia.
Biegłam najszybciej, jak umiałam niestety odgłosy pościgu za mną były coraz głośniejsze. Oddychałam coraz szybciej. Nogi pomału odmawiały mi posłuszeństwa, ale nie podam się tak łatwo. Nie wiem, co oni ode mnie chcą i nie chcę się dowiedzieć. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam lasek. Jak byłam mała, zawsze się tam bawiłam z moim bratem i jego przyjaciółmi. Znałam go na pamięć, co było w tej sytuacji dla mnie wielkim plusem. Musi mi się tylko udać do niego dobiec. Kiedy miałam już wbiec między drzewa, poczułam silne ramiona oplatające mnie w tali.
- Mam cię – Powiedział donośny męski głos.
- Puszczaj mnie ! – Krzyknęłam i próbowałam się wyrwać.
Kopałam i biłam mężczyznę, ale on nic sobie z tego nie robił. Szedł do samochodu, a ja zwisałam mu przez ramię. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie chciałam z nimi nigdzie iść. Mężczyzna doszedł do samochodu i wrzucił mnie do niego. Co ja jakaś piłka? Upadłam na jakiegoś kolejnego mężczyznę. Szybko się od niego odsunęłam i chwyciłam klamkę od drzwi i nacisnęłam na nią. Drzwi się otworzyły, chciałam jak najszybciej wyjść z tego samochodu.
- Co ty kurwa wyprawiasz ! – Poczułam, jak ktoś ciągnie mnie za bluzkę do środka samochodu i przyciska do twarzy jakąś szmatę. Szarpałam się i próbowałam jakoś ją odsunąć od twarzy. Poczułam, że staję się senna i obraz mi się urywał.

*

Jęknąłem głośno i próbowałam przetrzeć ręką oczy, ale nie mogłam jej ruszyć. Otworzyłam od razu oczy. W pomieszczeniu było strasznie zimno i ciemno. Przymrużyłam oczy i popatrzyłam na ręce. Szarpnęłam nimi mocno. Niestety miałam je przywiązane tak samo, jak nogi do krzesła. Rozejrzałam się zdezorientowana po pomieszczeniu. Nie wiem, gdzie jestem i co chcą ode mnie ci mężczyźni. Słyszę, jak drzwi otwierają się i ktoś zapala światło które mnie oślepia. Mrużę oczy, chcąc coś zobaczyć.
- No w końcu wstałaś kochanie – powiedział mężczyzna i do mnie podszedł. Miał około czterdziestu lat. Był umięśniony i uśmiechał się do mnie, a mi zrobiło się nie dobrze.
- Co chcesz do mnie ? – zapytałam się mężczyzny. Jego uśmiech stał się szerszy i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Dowiesz się wkrótce -powiedział do mojego ucha, a moje serce przyśpieszyło.
Przełknęłam ślinę, a mężczyzna podniósł się i wyszedł z pokoju. Nie wiem, co on ode mnie chce, ale mam czarne scenariusze w głowie. Najchętniej wróciłabym do domu i położyła się do swojego łóżka, przykryła ciepłą puchową kołdrą. Zamknęłam oczy i poczułam, jak łzy spływają po moich policzkach.

*

- Obudź się kurwa ! – usłyszałam czyjś głośny i groźny głos. Poczułam mocne uderzenie w policzek i od razu otworzyłam szeroko oczy. – No w końcu ! – westchnął mężczyzna i kucnął przede mną. Był inny niż tamten, wyglądał bardziej groźnie. – A teraz odwiążę ci ręce i coś podpiszesz, rozumiesz mnie ? – popatrzył mi się w oczy. Byłam jak sparaliżowana, ale udało mi się przytaknąć głową – Dobra dziewczynka.
Mężczyzna wyciągną zza siebie nóż. Moje oczy szeroko się otworzyły i zaczęłam się szarpać.
- Jeżeli chcesz mieć ręce, lepiej się nie ruszaj – warknął, na co ja automatycznie przestałam.
Patrzyłam, jak przybliża ostrze do moich rąk i rozcina sznur. Wyciągnął w moim kierunku długopis i podał kartkę papieru. Zerknęłam na nią i przeczytałam pierwsze zdanie: Wrażam zgodę na pobranie ode mnie narządów po śmierci. Zdezorientowana zerknęłam na mężczyznę, a on machną ręką, żebym się pośpieszyła.
- Po co mi to ? – zapytałam się jego i zobaczyłam, że nie spodobało mu się, że jeszcze nie podpisałam, tylko zadaję pytania.
- Po prostu to podpisz i będziemy mieli to z głowy. – powiedział ostro.
Spojrzałam jeszcze raz na kartkę i podarłam ją. Mężczyzna popatrzył się na mnie i zobaczyłam na jego twarzy, że był nieźle wkurzony.
-Co ty kurwa zrobiłaś – podszedł do mnie i uderzył w policzek. Upadłam na podłogę, a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Przyłożyłam rękę do policzka, który strasznie mnie piekł.
- Jeszcze to podpiszesz.
Po tych słowach wyszedł z piwnicy- jak mi się zdawało- i trzasnął mocno drzwiami. Zwinęłam się w kulkę na ziemi i objęłam swoimi ramionami moje drżące ciało. Z moich ust wyszedł cichy szloch. Co ja zrobiłam, że to musiało akurat przytrafić się mi ?

*****
Oto pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania ! :D
Mam nadzieję, że wam się spodobał 1 rozdział i zdaję sobie sprawę, że może być dużo błędów, ale postaram się je zmniejszać. :)

Do następnego !

Prolog

Jennifer była normalną nastolatką. Chodziła do szkoły, miała przyjaciół.  Pewnego dnia wracając do domu zostaje porwana. Na początku nie wie o co chodzi. Po co im ona i dlaczego jakaś grupa czterdziestoletnich facetów ją porwała ?  Kiedy dowiaduje się co chcą z nią zrobić załamuje się. Jak skończy się tak historia ? W jaki sposób pomoże, a może przeszkodzi jej syn porywacza ?