sobota, 30 maja 2015

13 "Chciałbym zaoszczędzić jej tego bólu "

Szybko wróciłem na palcach do pokoju.
- Jenn wstawaj musimy uciekać. - Wyszeptałem do dziewczyny ale ona nie zareagowała. Podszedłem do łózka po stronie dziewczyny, a następnie ukucnęłam przy niej. - Jenn wiem, że ci jest ciężko ale musimy naprawdę się zbierać. – Powiedziałem zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
- Juss - wychrypiała dziewczyna, po czym otworzyła oczy i spojrzała na mnie. W jej spojrzeniu zobaczyłem straszny ból. Moje serce ścisnęło się na ten widok. - Zostaw mnie.
- Nie mogę tego zrobić. - Powiedziałem do niej na co dziewczyna pokręciła głową. - Czemu nie chcesz iść ze mną ? - Na prawdę nie rozumiałem jej w te chwili.
- Po prostu to nie ma sensu. Przeze mnie giną osoby, które kocham. Nie chcę żeby tobie przydarzyło to samo.
- Jennifer - usiadłem obok niej i przyciągnąłem ją na swoje kolana i pogłaskałem po plecach. - Wiem jak się czujesz, ale na prawdę nie mamy czasu. - Podniosłem się z łóżka z dziewczyną na rękach i udałem się do okna. Postawiłem dziewczynę na ziemi, a sam otworzyłem okno. Zerknąłem na dół. Było wysoko ale nie, aż tak żebyśmy nie mogli skoczyć. Podałem Jenn rękę. Zastanawiała się ale po chwili złapał za nią i wspięła się na parapet. Popatrzyła na dół po czym spojrzała na mnie. W jej spojrzeniu zobaczyłem strach.
- No dalej nic ci się nie stanie. - Posłałem jej lekki, uspokajający uśmiech.
Jennifer wahając się skoczyła. Spojrzałem za nią i zobaczyłem jak upadła przewracając się. W tym samym monecie usłyszałem jak za mną otwierają się drzwi. Popatrzyłem się w tamtym kierunku i zobaczyłem tego mężczyznę z dołu. Szybko wszedłem na parapet i skoczyłem. Wylądowałem obok Jennifer. Szybko się podniosłem i ukucnąłem obok niej.
- Jenn wszystko jest w porządku ? - Zapytałam się dziewczyny.
- Tak.- Powiedziała podnosząc się, a ja za nią.
Złapałem ją za rękę i pobiegliśmy jak najdalej od tego domu w stronę polany, która była za domem.  Kiedy byliśmy  już daleko odwróciłem się i zobaczyłem płomienie. Spiąłem się , a Jennifer musiała to wyczuć, bo odwróciła się w moim kierunku. Kiedy zobaczyła jak dom się pali wraz z jej rodzicami źrenice jej się rozszerzyły i ruszyła z swojego miejsca. Szybko złapałem ją za łokieć i przyciągnąłem do siebie, po czym objąłem ją maco ramieniem. Dziewczyna wyrywała się, biła mnie w klatkę piersiową  i krzyczała żebym ją puścił, ale nie zrobiłem tego. Po dłuższej chwili poddała się i rozpłakała w moją koszulkę. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem przez lasek. Co chwilę patrzyłem za siebie, czy aby na pewno nikt za nami nie podąża. Doszedłem do drogi i ruszyłem w nieznanym dla mnie kierunku. Chciałem jak najszybciej zabrać Jennifer od tego miejsca. Powoli się zaczynało ściemniać, a ja nadal szedłem z dziewczyną na rękach. Na szczęście zasnęła i już nie płakała. Wiem, że teraz ten czas będzie dla niej bardzo trudny, Popatrzyłem na nią. Była strasznie przygnębiona, aż ścisnęło mi się serce na ten widok. Przy niej staję się bardzo miękki. Podniosłem głowę i zauważyłem duży budynek, a na nim szyld z napisem hotel. Ruszyłem szybkim krokiem do budynku. Wszedłem do niego i wynająłem pokój dla nas. Wszedłem po schodach na pierwsze piętro, po czym podszedłem do drzwi z odpowiednim numerem, a następnie chwyciłem za klamkę i przekręciłem ją. Wszedłem do środka i od razu podszedłem do łózka, odsunąłem kołdrę i delikatnie położyłem Jennifer na nim. Przykryłem ją kołdrą i poszedłem zamknąć drzwi. Wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro wyglądałem okropnie. Włosy sterczały mi w różnych kierunkach, a twarz była ubrudzona. Puściłem wodę i przepłukałem twarz.
-  Nie proszę ! - Usłyszałem krzyk Jennifer. Od razu zakręciłem wodę i wybiegłem z łazienki po czym stanąłem przy łóżku. Widziałem jak Jennifer rzucała się na łóżku. Usiadłem obok niej i lekko potrząsnąłem jej ramieniem.
- Jennn. - Powiedziałem cicho. Zobaczyłem jak dziewczyna szybko podniosła się od razu i rozglądała się naokoło. - Jenn - Powtórzyłem. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Widziałem jak w jej oczach pojawiły się łzy, Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i mocno objąłem.
- Juussstiina ooonni nieee żyjją -  Załkała mi w koszulkę. Pogłaskałem dłonią jej plecy.
- Spokojnie, wszystko będzie w porządku - Próbowałem ją pocieszyć. Wiem, że to dla niej bardzo trudne chwile.
- Wcale nie - załkała mi w koszulkę i mocno się w nią przytuliła.
Na chwilę puściłem ją i poprawiłem się na łóżku i przyciągnąłem dziewczynę do siebie. Nie odezwałem się do niej już, ponieważ wiedziałem, że teraz potrzebuje spokoju, a nie moich ciągłych pytań.
Po mniej więcej godzinie dziewczyna uspokoiła się i usunęła. Pomału żeby jej nie obudzić podniosłem się z łózka I wyszedłem  na balkon i przymknąłem cicho drzwi balkonowe. Podeszłam do barierek i oparłem się o nie. Włączyłem telefon, a następnie kliknąłem na ekran. Szukałem kogoś kto mógłby mi pomóc. Po chwili poszukiwań zatrzymałem się przy imieniu Dominik. Był to mój dobry przyjaciel przyjaźniliśmy się od czasów podstawówki, ale niestety wraz z rodzicami wyprowadził się do innego miasta, ale nadal mieliśmy kontakt. Zerknąłem na zegar i zobaczyłem, że jest dość wcześnie wiec kliknąłem na zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha. Po chwili usłyszałem dobrze znany mi głos.
- Tak ?
-  Siemka Daniel tu Justin - Powiedziałem do telefonu.
- Justin ? Kopę lat stary, co tam u ciebie? Dawno się nie odzywałeś -  Powiedziałam z urazem chłopak, ale słychać było że się cieszy,  że mną rozmawia.
- Miałem sporo na głowie - westchnęłam cicho.- mam do ciebie prośbę mógłbym raz z moja przyjaciółka zatrzymać się u ciebie ?
-  Z przyjaciółką ?-  Usłyszałem niedowierzający głos mojego kumpla.
- Tak z przyjaciółka- powiedziałem, chociaż tak naprawdę miałem zamiar nazwać ja swoją dziewczyną, ale nadal nie wiem co ona do mnie czuje, a  to nie był odpowiedni czas, żeby ją o to zapytać.
- No pewnie stary. Kiedy masz zamiar przyjechać ?
- Jutro .
- Spoko to do zobaczenia. – Powiedział, po czym zakończyłem połączenie. Wszedłem z powrotem do pokoju i podszedłem do łóżka. Położyłem się na nim i obiektem dziewczynę przyciągając ja do siebie. Jennifer wtuliła się w moją klatkę piersiową. Przyjrzałem się jej twarzy. Teraz wyglądała spokojnie, ale na policzkach miała zaschnięte ślady po łzach i zaczerwienione nos i policzki. Pogładziłem ją ręką po głowie. Chciałbym zaoszczędzić jej tego bólu co teraz przechodzi, ale wiem że nie mogę. Westchnąłem głośno i nakryłem nas kołdrą, a po chwili usnąłem.

***
Przepraszam, że rozdział nudny i krótki ale jakoś nie miałam pomysłu na napisanie go. Mam nadzieję, że następny pójdzie mi szybciej :D. 
Do następnego ! L*

piątek, 22 maja 2015

12 "Musisz tylko poczekać i zobaczyć co życie ma na twojej drodze"

Jennifer

Dojechałam do lotniska, zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się do lotniska. Weszłam do środka i poszłam od razu do kasy.
- Dzień dobry - Przywitałam się z mężczyzną, który stał za kasa
- Dzień doby - Przywitał się z uśmiechem na twarzy -  W czym mogę pani pomoc?
- Chciałabym bilet na najszybszy samolot do Londynu
- Dobrze  -  Przeniósł wzrok na ekran i co przez chwilę klikał coś na nim. Po  chwili podał mi bilet. - Samolot odlatuje za dziesięć minut.
- Dziękuję – Podziękowałam mężczyźnie i odeszłam od kasy. Popatrzyłam na bilet i udałam się do odprawy. Przeszłam szybko przez nią i wsiadam do samolotu. Usiadłam na swoim miejscu i oparłam głowę o okno. Zastanawiałam się jak Justin zareaguje na mój list. Czy to była prawda o tym co napisałam? Oczywiście że nie. Tak naprawdę bardzo mi na nim zależało. Z moich oczu popłynęły łzy, a ja ukryłam twarz w dłoniach.
- Wszystko w porządku?- Zapytała się starsza pani, która obok mnie siedziała. Nawet nie zauważyłam kiedy zajęła swoje miejsce.
- Tak - odchrząknęłam żeby mój głos przybrał naturalną barwę, po czym posłałam starszej pani fałszywy uśmiech. Niestety widziałam, że nie dala się na to nabrać.
- Raczej   nie jest wszystko w porządku. Jeżeli chcesz możesz mi powiedzieć co cię gryzie. Nie znam cię i nie mam zamiaru cię oceniać, a chyba lepiej jest się wygadać niż tłumić wszystkie uczucia w sobie ? – Zapytała się z miłym uśmiechem.
Popatrzyłam się na nią niepewnie, ale czułam, że mogę jej zaufać.
- Musze opuścić chłopaka, którego pokochałam żeby go nie zranić ? – Powiedziałam spuszczając głowę i bawiąc się rękami.
- Co przez to masz na myśli ?
- Ostatnio moje życie wywróciło się do góry nogami.- Westchnęłam i popatrzyłam na starszą panią- Musiałam opuścić rodzinę, a teraz chłopaka. – kończąc mówić z mojego oka poleciała jedna samotna łza.
- Wiesz. – Zaczęła kadząc swoją rękę na moim ramieniu - Czasami tak bywa, że życie rzuca nam kłody pod nogi, ale po pewnym czasie wszystko na pewno się ułoży. Jestem tego pewna - powiedziała i pogłaskała mnie po ramieniu pocieszająco. Poczułam się w tej chwili dobrze. Ta pani przypominała mi w pewnym stopniu moją mamę
- W moim przypadku chyba to nie możliwe. – Powiedziałam z smutkiem w głosie.
- Na pewno nie. Musisz tylko poczekać i zobaczyć co życie ma ta twojej drodze.
Moje życie już za niedługo się skończy. Pomyślałam ale nie wypowiedziałam tego na głos. Uśmiechnęłam się tylko miło do kobiety, po czym zamknęłam oczy i oparłam się o fotel.

Justin

Zamówiłem taksówkę, która zawiozła mnie pod lotnisko. Szybko z niej wyszedłem i udałem się do wejścia. Podbiegłem do kasy za którą stał młody mężczyzna.
- Dzień dobry - powiedział miło do mnie.
- Dzień dobry. Kiedy jest najszybszy lot do Londynu ? - zapytałem się rozglądając po pomieszczeniu ale nigdzie nie wiedziałem dziewczyny.
- Właśnie jeden odleciał. Następny będzie dopiero za godzinę - Powiedział podnosząc wzrok na mnie.
- Niech będzie –  Westchnąłem zrezygnowany. Wziąłem od mężczyzny bilet i poszedłem gdzieś usiąść. Westchnąłem głośno. Nie mogłem w to uwierzyć spóźniłem się. Jennifer najprawdopodobniej już poleciała, a ja mam głupi samolot dopiero za godzinę. Może gdybym zebrał się szybciej to powstrzymał bym ją? Przetarłam rankami i czekałem.

Jennifer
Kiedy samolot już stanął pożegnałam się z Panią i wyszłam z niego. Na szczęście nie musiałam czekać na swój bagaż tylko od razu udałam się do wyjścia z lotniska. Mój dom znajdował się jakieś trzydzieści minut od niego, więc postanowiłam się przejść. Zastanawiałam się jak zareagują moi rodzicem na mój widok ? Od ostatniego naszego spotkania nawet nie wiem ile minęło, tydzień, dwa ?. Nie mogłam już się doczekać, więc pobiegłam. Przystanęłam przy domie w którym wychowywałam się od małego. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech i weszłam przez bramę na podwórko. Stanęłam przy drzwiach i zapukałam do nich, bo nie miałam kluczy. Przystawałam z nogi na nogę nie mogąc już się doczekać, kiedy w końcu ktoś  mi je otworzy. Zadzwoniłam dzwonkiem, ale nadal nikt nie otwierał. Zdenerwowałam się trochę i nacisnęłam na klamkę. Drzwi otworzyły się, a ja niepewnie weszłam do środka. To trochę dziwne, że są otwarte, ponieważ moja mama od małego wpajała mi  i mojemu bratu, że musimy zamykać je, żeby nikt nie wszedł do środka. Przeszłam przez korytarz i stanęłam wmurowana przy wejściu do kuchni. W pomieszczeniu panował istny chaos. Rozbite naczynia walały się po ziemi, krzesła były przewrócone tak samo jak stół. Przerażona wbiegłam na górę i otworzyłam drzwi od pokoju moich rodziców. Nie mogłam uwierzyć w to co tam zobaczyłam. Moja mama leżała na łóżku z raną postrzałową w brzuchu. Jej ręka leżała na nim jakby chciała uciskać ranę. Tata siedział przy łóżku, ale ranę miał centralnie pośrodku czoła. W moich oczach zebrały się łzy.
-Mamo ! Tato ! - Krzyknęłam i do nich podbiegłam. Usiadłam na łóżku obok martwej mamy i wzięłam ją w objęcia. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko się stało. Przecież przyjechałam tutaj tak jak kazał ojciec Justina. Czemu ich zabił ?! Co oni mu zrobili ?!. Po chwili wstałam z łóżka i na drżących nogach wyszłam z pokoju i udałam się pod drzwi mojego brata. Podniosłam rękę która bardzo mi się trzęsła i chwyciłam za klamkę. Niepewnie na nią nacisnęłam i popchnęłam drzwi. Tutaj tak samo panował chaos. Weszłam do środka, ale nigdzie nie widziałam mojego brata. W moim sercu zagościła mała iskierka nadziei, że może chociaż jemu nic się nie stało, ale musiałam się upewnić. Podeszłam do drzwi prowadzonych do łazienki i je otworzyłam. W wannie ujrzałam mojego brata. Woda była zabarwiona na czerwono. Podeszłam do wanny i upadłam na kolana nie mogłam w to uwierzyć.. Schowałam głowę w dłonie. Usłyszałam jak drzwi wejściowe na dole się otworzyły, ale mnie to teraz nie obchodziło. Najlepiej jak by jak najszybciej skończyli ze mną. Teraz mnie to nie obchodziło. Moje życie straciło w tym momencie sensu. Zostałam sama. Nikt mi nie został.
Usłyszałam jak drzwi do łazienki się otworzył, a po chwili znalazłam się w czyiś ramionach. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam Justina. Zamknęłam oczy i mocniej się w niego wtuliłam.

Justin

Kiedy wysiadłem z samolotu szybko udałem się do wyjścia z lotniska i pobiegłem w stronę domu Jennifer. Wiedziałam gdzie mieszka ponieważ jak byliśmy Jeszce w moim domu i pakowałem rzeczy przed wyjazdem znalazłem papiery z jej danymi..
Stanęłam przed drzwiami, które były lekko uchylone. Otworzyłem je, a następnie zamknąłem. Udałem się wzdłuż korytarza do jak mi się zdawało kuchni. Meble były porzucane, a odłamki szklanych naczyń walały się po podłodze. Przestraszyłem się, że coś stało się Jenn. Szybko wbiegłem po schodach i uchyliłem pierwsze drzwi. W pokoju byli jej zamordowani rodzice. Szybko wybiegłem z pokoju i udałem się do drugich drzwi. Otworzyłem je i wszedłem do środka w pokoju tak jak w innych pomieszczeniach panował bałagan. Rozejrzałem się, ale nigdzie nie widziałem dziewczyny.  Moim oczom ukazały się uchylone drzwi. Podszedłem do nich i lekko popchnąłem. W wannie leżał jakiś chłopak. Przed nią klęczała Jennifer. Głowę miała położoną na rękach i strasznie płakała. Szybko do niej podbiegłem, klęknąłem obok niej i wziąłem ją w ramiona. Dziewczyna podniosła głowę i popatrzyła się na mnie. Gdy zauważyła, że to ja szybko się do mnie przytuliła.  Podniosłem się z ziemi z dziewczyną na rękach i wszedłem do innego pokoju. Tutaj tak samo jak w innych pomieszczeniach był straszny bałagan . Podszedłem do łóżka i ułożyłem na nim dziewczynę, a po chwili sam położyłem się obok niej, przyciągając ją do siebie. Jenn mocno się we mnie wtuliła i płakała w moją koszulkę, mocząc ją ale nie interesowało mnie to. Głaskałem ją po plecach i po włosach, żeby się trochę uspokoiła, chociaż wiedziałem, że to będzie dla niej trudne. Nie mogłem sobie wyobrazić nawet jak jej jest teraz ciężko. Usłyszałem trzask drzwi na dole. Zaniepokoiłem się tym.

- Jenn pójdę sprawdzić co to było dobrze ? Zaraz wracam.  - Dziewczyna lekko skinęła głową. Podniosłem się z łóżka, a ona wtuliła się w poduszce chowając w niej twarz. Podszedłem do drzwi i cicho je otworzyłem. Na palcach udałem się do schodów, wychyliłem się przez poręcz i spojrzałem w dół. Zobaczyłem jakiegoś mężczyznę wchodzącego do kuchni rozglądając się. Kiedy się odwrócił, szybko odsunąłem się od barierki. Od razu go poznałem. To przyjaciel mojego ojca. Znaleźli nas.

** 
Chciałabym was strasznie przeprosić, że tydzień temu nie było rozdziału. Miałam bardzo trudny tydzień w szkole i przez cały czas siedziałam przy książkach. Ale już jest :D. Mam nadzieję, że wam się choć troszkę spodoba ;)
Do następnego !! :*

niedziela, 10 maja 2015

11 "Justin ja muszę wrócić"


 Schowałam głowę w ręce. Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam. Po moich policzkach spłynęły łzy. I co ja teraz mam zrobić ?
- Jenn ? – usłyszałam cichy głos Justina. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że wchodzi do pomieszczenia, - Ej co się dzieje?- podszedł szybko do mnie, kucnął i objął rękami wokół tali.
- Przepraszam – wypowiedziałam zachrypniętym głosem przez płacz.
- Za co ? – odsunął się trochę żeby mógł spojrzeć na mnie.
- Nie powinnam odbierać twojego telefonu ale od zawsze byłam ciekawska – powiedziałam zawstydzona
- Mojego telefonu? – Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie po czym spuścił wzrok obok mojego ciała. Wziął go do ręki komórkę i przez chwilę coś na niej klikał. Po chwili wyłączył telefon i popatrzył się na mnie
-Jenn?- powiedział cicho i delikatnie żeby nie pogorszyć mojego stanu, ale widziałam, że był bardzo zdenerwowany. - O czym z nim rozmawiałaś ?.
Wybuchłam jeszcze głośnym płaczem, a chłopak mocniej mnie przytulił.
- Kiedy zadzwonił po raz pierwszy nie odebrałam. -powiedziałam cicho w jego koszulkę. Nie chciałam w tym momencie na niego patrzyć.- ale za drugim razem byłam ciekawa czego chce, wiec odebrałam. Justin on zagroził, że jak nie wrócimy to skrzywdzi moja rodzinę. - odsunęłam się delikatnie od chłopaka chcąc zobaczyć jego reakcje. Podniósł rękę i przeczesał  swoje włosy.- Justin ja musze wrócić- powiedziałam do niego. Chłopak od razu przeniósł swój wzrok na mnie.
-Co?! Jenn wiem, że ci z tym wszystkim bardzo ciężko, ale nie możemy wrócić. Po części znam swojego ojca. Jest bardzo porywczy.
- No i co z tego ?! - wykrzyknęłam podnosząc się. Chłopak podniósł się zaraz po mnie. - Czy ty nie rozumiesz tego, że ja muszę ochronić swoją rodzinę ?! To przeze mnie znaleźli się w takiej sytuacji ! - chciałam go wyminąć i wyjść z pomieszczenia, ale złapał mnie za łokieć i przytrzymał.
- Jennifer pomyśl rozsądnie ! Nie możemy wrócić ! On tylko na to czeka! - powiedział donośnym głosem przyciągając mnie do uścisku, trochę się uspokajając. - Porozmawiamy jutro dobrze?-  Musisz wszystko przemyśleć.
Pokiwałam głową. Podeszłam do umywalki i opłukałam twarz wodą. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie, ale szczerze teraz nie obchodziło mnie to. Podeszłam do Justyna.
- Możemy już wracać ? - zapytałam na co chłopak kiwnął głową i otworzył mi drzwi, żebym przeszła pierwsza. Wyszliśmy z łazienki i stanęliśmy przy barze.
- Widzisz gdzieś Ryana ? - zapytałam się chłopaka. Justin  odwrócił głowę w bok rozglądając się.
- Kogo szukacie ? - zapytał się Ryan stając obok nas.
- Ciebie - odpowiedział Justin.- Zbieraj się jedziemy do domu.
- Czemu ?
- Później ci powiem.
- Dobra - westchnął zrezygnowały chłopak.
Wyszliśmy z klubu, a następnie weszliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Czasami przyłapywałam Justina, jak przyglądał mi się w wstecznym lusterku Widziałam w jego spojrzeniu, że się o mnie  martwił. Westchnęłam głośno i spojrzałam w boczną szybę. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Przecież nie mogła pozwolić, żeby moja rodzina zginęła przeze mnie. Położyłam dłoń do głowy, która mnie rozbolała od wszystkich myśli.
Kiedy dojechaliśmy pod dom wysiadłam z samochodu i udałam się do drzwi wejściowych. Kiedy chłopaki do mnie dołączyli i otworzyli drzwi. Nie  odzywając się do nich od razu poszłam do pokoju i nawet nie rozbierając  położyłam się na łóżku. Westchnęłam  i przykryłam się cała kołdrą.  Usłyszałam jak drzwi do pokoju się otwierają i ktoś wszedł cicho do pokoju. Poczułam, jak materac ugina się lekko pod czyimś ciężarem.
- Jennifer - usłyszałam cichy głos Justyna, a następnie kołdra którą byłam przykryta uniosła się i moim oczom ukazała się zmartwiona twarz Justina. - Jak się czujesz ?
- Nie wiem - westchnęłam głośno. Miałam mieszane uczucia.
Chłopak położył się obok mnie, objął w talii i przyciągnął do siebie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i znowu się rozpłakałam.  Chłopak  zaczął głaskać mnie po plecach i cmoknął moje czoło. Oczy zaczęły mi się zamykać, byłam straszne zmęczona.
- Dobrych snów kochanie. - usłyszałam jeszcze i zasnęłam.

Otworzyłam oczy. Leżałam dalej na klace piersiowej Justina. Spojrzałam na jego twarz. Chłopak nadal spał i wyglądał bardzo uroczo. Pochyliłam się nad nim i delikatnie go pocałowałam. Chłopak coś mruknął przez sen, ale na szczęście się nie obudził. Wstałam z łóżka i na palcach poszłam do walizki, i wyciągnęłam dresowe spodnie i koszulkę Justina. Poszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Wróciłam do pokoju wzięłam długopis i napisałam krótką wiadomość Justinowi. Starłam łzę, która popłynęła po moim policzku. Położyłam kartkę na poduszce obok chłopaka. Podeszłam jeszcze do torby i wyjęłam niewielką ilość pieniędzy, które chłopak miał  schowane. Spojrzałam na niego ostatni raz i wyszłam z pokoju. Cicho podeszłam do drzwi wejściowych i wyszłam przez nie. Na dworze było jeszcze ciemno. Wyszłam przez bramę i udałam się w kierunku, gdzie było miasto. Rozglądałam się dookoła. Kiedyś kochałam chodzić nocą po dworze, ale po tym wszystkim co się stało, teraz to mnie przerażało. Kiedy zobaczyłam w oddali taksówkę szybko do niej podbiegłam i otworzyłam drzwi
- Można ? - zapytałam się grzecznie mężczyzny, który siedział za kierownicą.
- Oczywiście. Gdzie panienkę zawieść ? - zapytał się. Szybko weszłam do samochodu .
- Na najbliższe lotnisko.- powiedziałam posyłając mężczyźnie wymuszony uśmiech.
- Dobrze.
Mężczyzna ruszył, a ja zagłębiłam się w swoich myślach.

Justin

Ziewnąłem rozciągając się. Otworzyłem oczy i spojrzałem  bok, chcąc zobaczyć dziewczynę. Niestety nie było jej, a poduszce była złożona kartka. Usiadłam na łóżku i wziąłem do ręki kartkę. Otworzyłem ją i spojrzałem na nią. Widać było, że osoba, która ją napisała pisała szybko. Zacząłem czytać to, co tam było napisane :

Justin

Wiem, że pewnie zastanawiasz się gdzie jestem. Nie mogłam tak po prostu pozwolić swojej rodzinie umrzeć. To był wybór pomiędzy mną, a moją rodziną. To była łatwa decyzja. Nigdy nie pozwoliłabym im zginąć za mnie. To nie jest ich wina... ani twoja. Mam nadzieję, że zrozumiesz moją decyzję. Mam do ciebie prośbę. Nie jedź za mną. Najlepiej jak o mnie zapomnisz. Udawaj, że tego czasu, który razem spędziliśmy odkąd zobaczyłeś mnie w piwnicy, nie było. Zapomnij o mnie  tak jak ja zapomnę o tobie, jak wyjdę z tego domu. Usłyszałam jak nazywasz mnie wczoraj kochaniem. Mam nadzieję, że nie zakochałeś się we mnie, bo ja nic do ciebie nie czuję.  Żegnaj.
Jennifer


Kiedy to przeczytałem wmurowało mnie. Przeczytałem kartkę jeszcze raz mając nadzieję, że źle coś zrozumiałem,  ale niestety nie. Nie mogłem uwierzyć, że napisała coś takiego. Złapałem zirytowany za włosy i pociągnąłem za nie. Ścisnąłem kartkę, którą trzymałem w ręce i rzuciłem ją na podłogę. To prawda zakochałem się w niej i myślałem, że też coś do mnie czuje, ale niestety pomyliłem się. Wstałem z łóżka i podeszłam do ściany, i mocno w nią uderzyłem. Trochę pomogło, więc zacząłem w nią bić.
- Ej, chłopie co ty robisz ? - usłyszałem głos Ryana i poczułem jego dłoń na swoim barku - Uspokój się !
Szarpnął mną tak, żebym na niego popatrzył - co ci się stało ?
- Odeszła.- odpowiedziałem załamany i usiadłem na łóżku
- Kto ?
- Jennifer. - chłopak zmarszczył brwi.
- Jak to ? Gdzie poszła?
Opowiedziałem wszystko kumplowi.
 - I co ? Pozwolisz jej tak po prostu odejść ?
- A co mam zrobić ? Może już lecieć samolotem.
- Stary myślałem, że coś do niej czujesz. Jakby ci na niej zależało to nie pozwoliłbyś jej odejść.
- Mi zależy, ale jej nie.
- Justin jesteś aż taki głupi ? - popatrzył się na mnie jak na idiotę. - ona też ciebie kocha. Widziałem jak na ciebie patrzy. Po prostu chciała żebyś za nią nie pojechał.
Popatrzyłem na niego i zdałem sobie sprawę, że to prawda, a nawet jeżeli ona mnie nie kocha to trudno. Nie pozwolę jej tak łatwo odejść. Podniosłem się szybko z łózka i podbiegłem do torby. Ubrałem na siebie pośpieszne spodnie i koszulkę, po czym zapiąłem torbę i zarzuciłem sobie na ramię.
- Dzięki stary, że pozwoliłeś nam tutaj zatrzymać się. - powiedziałem mu.
- Nie ma za co ,ale wiesz, że jadę z tobą ?.
- O nie Ryan doceniam to co dla nas zrobiłeś, ale nie możesz ze mną jechać.
- Nie masz nic do gadania
- Nie, nie jedziesz ze mną
- Nie odpuścić co ?  Dobra to w takim razie poczekaj chwilę. - powiedział po czym wyszedł z pokoju. Po chwili do niego wrócił trzymając, a ręce pistolet który podał mi.
- Po ci mi on ?
- Na wszelki wypadek bierz go i nie zadawaj pytań.

 Wzięłam niechętnie pistolet od przyjaciela, po czym pożegnałem się z nim i wyszedłem z domu. Musze szybko znaleźć Jenn. Żeby tylko nie było za późno.

****
Jeżeli przeczytałeś/aś proszę skomentuj. To dużo dla mnie znaczy. 
Do Następnego !! :D 

poniedziałek, 4 maja 2015

10 " Zniszczę ciebie i twoją rodzinę"

-Kurwa - usłyszałam ciszy krzyk koło siebie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w tamto miejsce. Zobaczyłam Justina, który trzymał się jedną ręką za nogę a drugą podtrzymywał się na stoliku nocnym. Na jego twarzy malował się grymas bólu.
- Co ty robisz ?- zapytałam podchodząc do niego i pomagając mu z powrotem usiąść.
- Chciałem iść do toalety - westchnął zrezygnowany chłopak.
-  To chwyć się mnie, to ci pomogę. - podałam mu dłoń żeby pomóc mu wstać. Niechętnie za nią chwycił i podniósł się. Widać było, że nie chciał żebym mu pomagała, ale jakoś musiał to przeżyć. Chłopak wstał, a ja owinęłam ręce wokół niego i ruszyliśmy do łazienki, która na szczęście znajdowała się w pokoju. Z trudem tam dotarliśmy.
- Pomóc ci jeszcze w czymś ?
- Nie dzięki myślę, że poradzę sobie sam - mrugnięcia do mnie. Szybko odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia. Poczekam jak chłopak załatwi swoje potrzeby, a następnie pomogłam mu się znowu dostać na łóżko.
- Kurwa, jak to cholernie boli. - wysyczał szatyn, kiedy się kładł
- No nie dziwie się. -chciałam jeszcze coś dodać, ale przerwało mi burczenie w brzuchu szatyna. - Ktoś tutaj jest głodny - zaśmiałam się z niego. Chłopak speszony spuścił głowę na dół. Wow po raz pierwszy widzę, że Justin Bieber się zawstydził. -  Zaraz coś ci przyniosę.
- Nie trzeba mogę iść sam. - zatrzymał mnie, chcąc wstać z łóżka.
- Justin - wyrwałam rękę z jego uścisku  - wiesz przecież, że nie możesz jeszcze dużo chodzić. Więc uspokoi i zostań, a ja zaraz wracam. - Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni
 Tam spotkałam Ryana.
- Hej - przywitałam się z chłopakiem stając w drzwiach.
- Siemka nie stój tak. Rozgość c się. - kiedy się nie ruszyłam podszedł do mnie, chwycił za rękę i postawił przed lodówką, którą otworzył. – Co chcesz do jedzenia ? – zapytał się przeglądając produkty.
Wzięłam serek dla siebie, a Justinowi zrobiłam kanapkę. Porozmawiałam jeszcze z Ryanem, a później poszłam zanieść Justinowi jedzenie. 

*** Tydzień Później***

- Nie powinieneś jeszcze wstawać. -powiedziałam do Justina, który podnosił się z łóżka.
                -Nie wytrzymam już tutaj. Spróbuj przez tydzień ciągle leżeć to zobaczysz jak to jest.  - Narzekał szatyn, a kiedy stanął na nogi lekko się skrzywił.
- Wszystko w porządku ? -  od razu do niego podeszłam zaniepokojona.
- Tak. - odparł chłopak i ruszył do drzwi. Wyszedł przez nie i poszedł do kuchni gdzie siedział Ryan. Gdy zobaczył chłopaka od razu się podniósł.
- Wiesz, że nie powinieneś wstawać . -  powiedział krzyżując ręce na piersi.
                - To samo mu powiedziałam -  wtrąciłam się. Justin popatrzył się na mnie krzywym wzrokiem.
- Nie wytrzymam już w pokoju, czuje się tam jak w więzieniu. -  Powiedział zirytowany chłopak. Poszedł bym do jakiegoś klubu. Co wy na to zapytał się nas.
Popatrzyłam się na niego jakby miał trzy głowy
- Chyba sobie żartujesz  ?
- Czemu nie? – zapytał się chłopak
- Justin nie możesz, aż tak obciążać nogi. – powiedział poważnym głosem Ryan
-  Boże, kiedy stałeś się taki odpowiedzialny i dorosły ? Gdzie tamten chłopak, który chodził kiedyś ze mną codziennie na imprezy hmm ? – zapytał się Justin krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Tamten chłopak dorósł.
- Jezu, jak nie chcecie ze mną iść to pójdę sam. – powiedział chłopak zirytowany, a potem odwrócił się i ruszył do wyjścia z kuchni
- Poczekaj. –Westchnęłam. Chłopak zatrzymał się i odwrócił w moja stronę.-  Pojadę z tobą. – powiedziałam zrezygnowanym głosem. Na twarzy szatyna wkradł się szeroki uśmiech podszedł do mnie i o kręcił dookoła.
- Dziękuję pocałował mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia
- Wiesz co się mu stało ? –Popatrzyłam pytająco  na Ryana. Chłopak pokręcił przecząco głową.
- Sam nie wiem. Od zawsze miał wahania nastroju.
- Dobrze wiedzieć- mruknęłam.- Pojedziesz z nami ?
- No pewnie, jeszcze ten kretyn wpadnie znowu na  jakiś "super" pomysł. Ktoś musi na niego uważać i nie byłem dawno na imprezie przyda mi się. - Powiedział i wyszedł z kuchni. podeszłam do blatu kuchennego i nalałam sobie szklankę wody po czym wypiłam ją. Zerknij na zegarek, który pokazywał, że jest już siedemnasta. Niechętnie ruszyłam do pokoju przygotować się.


Dwie godziny później.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już dziewiętnasta. Nie chętnie ruszyłam do drzwi. Nie miałam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić. Miałam na sobie krótką czarną sukienkę i szpilki. Nie wiem z kąt Justin je wziął, ale nie chciałam już się o to wypytywać.  Otworzyłam drzwi i wyszłam przez nie. Zeszłam na dół i zobaczyłam już czekających chłopaków. Wyglądali bardzo seksownie. W szczególności Justin. Na dźwięk moich szpilek odwrócili się. Justin od razu do mnie podszedł i złapał za rękę.
- Wyglądasz pięknie – okręcił mnie dookoła, a ja zaśmiałam się cicho.
                - Dzięki, chociaż wiem, że tak nie jest. Te wszystkie rany – westchnęłam głośno spuszczając głowę na dół przyglądając się swojemu poranionemu ciału.
- Wcale nie. – poczułam jego palec wskazujący na mojej brodzie. Po chwili patrzyłam mu w oczy. – Wyglądasz pięknie tak jak zawsze. – Po jego słowach poczułam jak moje policzki czerwienią się. – Aww czy ty się czerwienisz shwaty ?
- Justin. – powiedziałam speszona.- Możemy już iść ? – zapytałam się. Chłopak zaśmiał się.  Miał taki piękny śmiech. – Oczywiście.
Ruszyliśmy w stronę drzwi. Zobaczyłam że Ryan już siedzi w samochodzie na miejscu kierowcy. Nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł z domu. Podeszliśmy do auta. Justin otworzył mi drzwi od tylnego miejsca. Podziękowałam mu po czym usiadłam, a następnie chłopak zasiadł na miejscu pasażera z przodu.
- Co tak długo ? – zapytał się Ryan.
- No wiesz – zaczęłam ale Justin mi przerwał.
- Musieliśmy porozmawiać. – powiedział Justin. – To do którego klubu jedziemy ?– zmienił temat rozmowy za co byłam mu wdzięczna.
- Hmm nie wiem. Co powierz o tym w środku miasta ?– Justin zmarszczył brwi i popatrzył się na niego, nie wiedząc o który mu chodzi. – Nie pamiętasz ? To ten w którym opiłeś się i chciałeś uprawiać striptiz.  – Uśmiechnęłam się na myśl o rozbierającym się Justinem.
  – Czy ty myślisz o mnie ? – zapytał się chłopak. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że Justin przygląda się mi w lusterku.
- Ja ee wcale o tym ee nie myślałam - za jąkałam się na co na twarzy szatyna pojawił się szeroki uśmiech.
- Jasne. Powiedzmy, że ci wierzę .- mrugnął do mnie po czym spojrzał w szybę boczną. Czułam, że moje policzki znowu są koloru czerwonego. Przy tym chłopaku cały czas staję się burakiem.  Na szczęście samochód zatrzymał się przed klubem i mogłam szybko z niego wysiąść. Poczekałam na chłopaków, a kiedy do mnie dołączyli ruszyliśmy w stronę wejścia. Nie musieliśmy czekać w długiej kolejce ponieważ ochroniarzem był kolegą Ryana i nas wpuścił. W klubie było strasznie duszno i grała głośna muzyka. Nie przepadałam nigdy za imprezami, ale teraz przyda mi się taka odskocznia od tego co się teraz dzieje.
Poszłam za Justinem do baru.
- Co chcesz do pica? – zapytał się albo raczej wykrzyczał chłopak, przez głośną muzykę. Spojrzałam na tablicę z wypisanymi  napojami, ale żaden mi nic nie mówił.
- Nie wiem, nigdy nie piłam nic innego oprócz piwa lub wódki. – powiedziałam trochę speszona.
- Nic nie szkodzi. - Chłopak wezwał kelnera i zamówił jakieś napoje.
Po chwili kelner podał nam dwie szklanki. W jednej był czerwony napój, a w drugiej niebieski. Szatyn podał mi ten niebieski. Niepewnie wzięłam małego łyka. Nawet nie był okropny.
Po wypiciu poszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.
- Justin ? – wykrzyknęłam.
- Tak ?
- Gdzie tak w ogóle jest Ryan ? – zapytałam się bo dopiero teraz zorientowałam się, że chłopak gdzieś zniknął.
- Wiesz nie widziałem nawet, że gdzieś poszedł. – powiedział rozglądając się – nie przejmuj się pewnie poszedł gdzieś potańczyć z jakąś dziewczyną – powiedział okręcając mnie dokoła.
Po kilku minutach tańca wróciliśmy do baru i szatyn zamówił nam jeszcze po drinku
- Która godzina ? – chłopak wyjął telefon z kiszeni i popatrzył na wyświetlacz.
- 21.30 – położył telefon na blat. Popatrzyłam naokoło  i zobaczyłam Ryana z jakimś chłopakiem.
- Justin czy mi się wydaje, czy Ryan kłóci się z tamtym kolesiem ?– pokazałam palcem na tamtą dwójkę. Chłopak popatrzył w wskazany przeze mnie kierunek.
- Zaraz wracam. – powiedział i szybko wstał z miejsca i podążył do chłopaków. Usłyszałam jak coś wibruje. Spuściłam wzrok i zobaczyłam, że to komórkę Justina. Wiem, że nie powinienem jej ruszać, ale nie mogłam się powstrzymać. Wzięłam ją do ręki . Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie ojca Justina. Przełknęłam głośno ślinę. Komórka ucichła, ale po chwili jeszcze raz zadzwoniła. Spojrzałam na chłopaka, ale rozmawiał z Ryanem i tamtym kolesiem. Podniosłam się z miejsca i pobiegłam do łazienki. Było tam ciszej. Niepewnie kliknęłam na zieloną słuchawkę i przyłożyłam aparat do ucha.
- Justin ! – usłyszałam krzyk mężczyzny. Słychać było, że był strasznie wściekły.
- Emm to nie Justin – wyjąkałam do telefonu
- To ty. – usłyszałam ciche warknięcie. – Posłuchasz mnie teraz uważnie. Rozumiesz mnie ?
- Yy tak.
- To dobrze. Macie jak najszybciej wrócić z powrotem. A jeżeli tego nie zrobicie to obiecuję zniszczę ciebie i twoją rodzinę. – na jego ostatnie słowa wmurowało mnie.
- Mmmoją rodzinę ? – wyjąkałam.