Jennifer
Dojechałam
do lotniska, zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się do lotniska. Weszłam do
środka i poszłam od razu do kasy.
- Dzień dobry - Przywitałam się z mężczyzną, który stał za
kasa
- Dzień doby - Przywitał się z uśmiechem na twarzy - W czym mogę pani pomoc?
- Chciałabym bilet na najszybszy samolot do Londynu
- Dobrze - Przeniósł wzrok na ekran i co przez chwilę klikał
coś na nim. Po chwili podał mi bilet. -
Samolot odlatuje za dziesięć minut.
- Dziękuję – Podziękowałam mężczyźnie i odeszłam od kasy. Popatrzyłam
na bilet i udałam się do odprawy. Przeszłam szybko przez nią i wsiadam do
samolotu. Usiadłam na swoim miejscu i oparłam głowę o okno. Zastanawiałam się
jak Justin zareaguje na mój list. Czy to była prawda o tym co napisałam?
Oczywiście że nie. Tak naprawdę bardzo mi na nim zależało. Z moich oczu popłynęły
łzy, a ja ukryłam twarz w dłoniach.
- Wszystko w porządku?- Zapytała się starsza pani, która obok
mnie siedziała. Nawet nie zauważyłam kiedy zajęła swoje miejsce.
- Tak - odchrząknęłam żeby mój głos przybrał naturalną barwę,
po czym posłałam starszej pani fałszywy uśmiech. Niestety widziałam, że nie
dala się na to nabrać.
- Raczej nie jest
wszystko w porządku. Jeżeli chcesz możesz mi powiedzieć co cię gryzie. Nie znam
cię i nie mam zamiaru cię oceniać, a chyba lepiej jest się wygadać niż tłumić
wszystkie uczucia w sobie ? – Zapytała się z miłym uśmiechem.
Popatrzyłam się
na nią niepewnie, ale czułam, że mogę jej zaufać.
- Musze opuścić chłopaka, którego pokochałam żeby go nie
zranić ? – Powiedziałam spuszczając głowę i bawiąc się rękami.
- Co przez to masz na myśli ?
- Ostatnio moje życie wywróciło się do góry nogami.- Westchnęłam
i popatrzyłam na starszą panią- Musiałam opuścić rodzinę, a teraz chłopaka. –
kończąc mówić z mojego oka poleciała jedna samotna łza.
- Wiesz. – Zaczęła kadząc swoją rękę na moim ramieniu -
Czasami tak bywa, że życie rzuca nam kłody pod nogi, ale po pewnym czasie
wszystko na pewno się ułoży. Jestem tego pewna - powiedziała i pogłaskała mnie
po ramieniu pocieszająco. Poczułam się w tej chwili dobrze. Ta pani przypominała
mi w pewnym stopniu moją mamę
- W moim przypadku chyba to nie możliwe. – Powiedziałam z
smutkiem w głosie.
- Na pewno nie. Musisz tylko poczekać i zobaczyć co życie ma
ta twojej drodze.
Moje życie
już za niedługo się skończy. Pomyślałam ale nie wypowiedziałam tego na głos. Uśmiechnęłam
się tylko miło do kobiety, po czym zamknęłam oczy i oparłam się o fotel.
Justin
Zamówiłem taksówkę,
która zawiozła mnie pod lotnisko. Szybko z niej wyszedłem i udałem się do wejścia.
Podbiegłem do kasy za którą stał młody mężczyzna.
- Dzień dobry - powiedział miło do mnie.
- Dzień dobry. Kiedy jest najszybszy lot do Londynu ? -
zapytałem się rozglądając po pomieszczeniu ale nigdzie nie wiedziałem dziewczyny.
- Właśnie jeden odleciał. Następny będzie dopiero za godzinę
- Powiedział podnosząc wzrok na mnie.
- Niech będzie – Westchnąłem
zrezygnowany. Wziąłem od mężczyzny bilet i poszedłem gdzieś usiąść. Westchnąłem
głośno. Nie mogłem w to uwierzyć spóźniłem się. Jennifer najprawdopodobniej już
poleciała, a ja mam głupi samolot dopiero za godzinę. Może gdybym zebrał się
szybciej to powstrzymał bym ją? Przetarłam rankami i czekałem.
Jennifer
Kiedy
samolot już stanął pożegnałam się z Panią i wyszłam z niego. Na szczęście nie
musiałam czekać na swój bagaż tylko od razu udałam się do wyjścia z lotniska.
Mój dom znajdował się jakieś trzydzieści minut od niego, więc postanowiłam się
przejść. Zastanawiałam się jak zareagują moi rodzicem na mój widok ? Od
ostatniego naszego spotkania nawet nie wiem ile minęło, tydzień, dwa ?. Nie
mogłam już się doczekać, więc pobiegłam. Przystanęłam przy domie w którym
wychowywałam się od małego. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech i
weszłam przez bramę na podwórko. Stanęłam przy drzwiach i zapukałam do nich, bo
nie miałam kluczy. Przystawałam z nogi na nogę nie mogąc już się doczekać,
kiedy w końcu ktoś mi je otworzy.
Zadzwoniłam dzwonkiem, ale nadal nikt nie otwierał. Zdenerwowałam się trochę i nacisnęłam
na klamkę. Drzwi otworzyły się, a ja niepewnie weszłam do środka. To trochę
dziwne, że są otwarte, ponieważ moja mama od małego wpajała mi i mojemu bratu, że musimy zamykać je, żeby
nikt nie wszedł do środka. Przeszłam przez korytarz i stanęłam wmurowana przy
wejściu do kuchni. W pomieszczeniu panował istny chaos. Rozbite naczynia walały
się po ziemi, krzesła były przewrócone tak samo jak stół. Przerażona wbiegłam
na górę i otworzyłam drzwi od pokoju moich rodziców. Nie mogłam uwierzyć w to
co tam zobaczyłam. Moja mama leżała na łóżku z raną postrzałową w brzuchu. Jej
ręka leżała na nim jakby chciała uciskać ranę. Tata siedział przy łóżku, ale
ranę miał centralnie pośrodku czoła. W moich oczach zebrały się łzy.
-Mamo ! Tato ! - Krzyknęłam i do nich podbiegłam. Usiadłam na
łóżku obok martwej mamy i wzięłam ją w objęcia. Nie mogła uwierzyć, że to wszystko
się stało. Przecież przyjechałam tutaj tak jak kazał ojciec Justina. Czemu ich
zabił ?! Co oni mu zrobili ?!. Po chwili wstałam z łóżka i na drżących nogach
wyszłam z pokoju i udałam się pod drzwi mojego brata. Podniosłam rękę która
bardzo mi się trzęsła i chwyciłam za klamkę. Niepewnie na nią nacisnęłam i popchnęłam
drzwi. Tutaj tak samo panował chaos. Weszłam do środka, ale nigdzie nie
widziałam mojego brata. W moim sercu zagościła mała iskierka nadziei, że może
chociaż jemu nic się nie stało, ale musiałam się upewnić. Podeszłam do drzwi
prowadzonych do łazienki i je otworzyłam. W wannie ujrzałam mojego brata. Woda
była zabarwiona na czerwono. Podeszłam do wanny i upadłam na kolana nie mogłam
w to uwierzyć.. Schowałam głowę w dłonie. Usłyszałam jak drzwi wejściowe na
dole się otworzyły, ale mnie to teraz nie obchodziło. Najlepiej jak by jak
najszybciej skończyli ze mną. Teraz mnie to nie obchodziło. Moje życie straciło
w tym momencie sensu. Zostałam sama. Nikt mi nie został.
Usłyszałam
jak drzwi do łazienki się otworzył, a po chwili znalazłam się w czyiś
ramionach. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam Justina. Zamknęłam oczy i
mocniej się w niego wtuliłam.
Justin
Kiedy
wysiadłem z samolotu szybko udałem się do wyjścia z lotniska i pobiegłem w
stronę domu Jennifer. Wiedziałam gdzie mieszka ponieważ jak byliśmy Jeszce w
moim domu i pakowałem rzeczy przed wyjazdem znalazłem papiery z jej danymi..
Stanęłam
przed drzwiami, które były lekko uchylone. Otworzyłem je, a następnie zamknąłem.
Udałem się wzdłuż korytarza do jak mi się zdawało kuchni. Meble były porzucane,
a odłamki szklanych naczyń walały się po podłodze. Przestraszyłem się, że coś
stało się Jenn. Szybko wbiegłem po schodach i uchyliłem pierwsze drzwi. W
pokoju byli jej zamordowani rodzice. Szybko wybiegłem z pokoju i udałem się do
drugich drzwi. Otworzyłem je i wszedłem do środka w pokoju tak jak w innych
pomieszczeniach panował bałagan. Rozejrzałem się, ale nigdzie nie widziałem
dziewczyny. Moim oczom ukazały się
uchylone drzwi. Podszedłem do nich i lekko popchnąłem. W wannie leżał jakiś
chłopak. Przed nią klęczała Jennifer. Głowę miała położoną na rękach i
strasznie płakała. Szybko do niej podbiegłem, klęknąłem obok niej i wziąłem ją
w ramiona. Dziewczyna podniosła głowę i popatrzyła się na mnie. Gdy zauważyła,
że to ja szybko się do mnie przytuliła.
Podniosłem się z ziemi z dziewczyną na rękach i wszedłem do innego
pokoju. Tutaj tak samo jak w innych pomieszczeniach był straszny bałagan . Podszedłem
do łóżka i ułożyłem na nim dziewczynę, a po chwili sam położyłem się obok niej,
przyciągając ją do siebie. Jenn mocno się we mnie wtuliła i płakała w moją
koszulkę, mocząc ją ale nie interesowało mnie to. Głaskałem ją po plecach i po
włosach, żeby się trochę uspokoiła, chociaż wiedziałem, że to będzie dla niej
trudne. Nie mogłem sobie wyobrazić nawet jak jej jest teraz ciężko. Usłyszałem
trzask drzwi na dole. Zaniepokoiłem się tym.
- Jenn pójdę sprawdzić co to było dobrze ? Zaraz wracam. - Dziewczyna lekko skinęła głową. Podniosłem
się z łóżka, a ona wtuliła się w poduszce chowając w niej twarz. Podszedłem do
drzwi i cicho je otworzyłem. Na palcach udałem się do schodów, wychyliłem się
przez poręcz i spojrzałem w dół. Zobaczyłem jakiegoś mężczyznę wchodzącego do
kuchni rozglądając się. Kiedy się odwrócił, szybko odsunąłem się od barierki.
Od razu go poznałem. To przyjaciel mojego ojca. Znaleźli nas.
**
Chciałabym was strasznie przeprosić, że tydzień temu nie było rozdziału. Miałam bardzo trudny tydzień w szkole i przez cały czas siedziałam przy książkach. Ale już jest :D. Mam nadzieję, że wam się choć troszkę spodoba ;)
Do następnego !! :*
świetnie piszesz, czekam na next :)
OdpowiedzUsuńBoskie <3 czekamy na next !!
OdpowiedzUsuń