Schowałam głowę w ręce. Nie mogłam uwierzyć, w to co
usłyszałam. Po moich policzkach spłynęły łzy. I co ja teraz mam zrobić ?
- Jenn ? – usłyszałam cichy głos
Justina. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że wchodzi do pomieszczenia, - Ej co
się dzieje?- podszedł szybko do mnie, kucnął i objął rękami wokół tali.
- Przepraszam – wypowiedziałam
zachrypniętym głosem przez płacz.
- Za co ? – odsunął się trochę żeby
mógł spojrzeć na mnie.
- Nie powinnam odbierać twojego
telefonu ale od zawsze byłam ciekawska – powiedziałam zawstydzona
- Mojego telefonu? – Zmarszczył
brwi i spojrzał na mnie po czym spuścił wzrok obok mojego ciała. Wziął go do
ręki komórkę i przez chwilę coś na niej klikał. Po chwili wyłączył telefon i
popatrzył się na mnie
-Jenn?- powiedział cicho i
delikatnie żeby nie pogorszyć mojego stanu, ale widziałam, że był bardzo
zdenerwowany. - O czym z nim rozmawiałaś ?.
Wybuchłam jeszcze głośnym płaczem, a chłopak mocniej mnie
przytulił.
- Kiedy zadzwonił po raz pierwszy
nie odebrałam. -powiedziałam cicho w jego koszulkę. Nie chciałam w tym momencie
na niego patrzyć.- ale za drugim razem byłam ciekawa czego chce, wiec
odebrałam. Justin on zagroził, że jak nie wrócimy to skrzywdzi moja rodzinę. - odsunęłam
się delikatnie od chłopaka chcąc zobaczyć jego reakcje. Podniósł rękę i przeczesał swoje włosy.- Justin ja musze wrócić-
powiedziałam do niego. Chłopak od razu przeniósł swój wzrok na mnie.
-Co?! Jenn wiem, że ci z tym
wszystkim bardzo ciężko, ale nie możemy wrócić. Po części znam swojego ojca.
Jest bardzo porywczy.
- No i co z tego ?! - wykrzyknęłam podnosząc
się. Chłopak podniósł się zaraz po mnie. - Czy ty nie rozumiesz tego, że ja
muszę ochronić swoją rodzinę ?! To przeze mnie znaleźli się w takiej sytuacji !
- chciałam go wyminąć i wyjść z pomieszczenia, ale złapał mnie za łokieć i przytrzymał.
- Jennifer pomyśl rozsądnie ! Nie
możemy wrócić ! On tylko na to czeka! - powiedział donośnym głosem przyciągając
mnie do uścisku, trochę się uspokajając. - Porozmawiamy jutro dobrze?- Musisz wszystko przemyśleć.
Pokiwałam głową. Podeszłam do umywalki i opłukałam twarz
wodą. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie, ale szczerze teraz nie
obchodziło mnie to. Podeszłam do Justyna.
- Możemy już wracać ? - zapytałam
na co chłopak kiwnął głową i otworzył mi drzwi, żebym przeszła pierwsza.
Wyszliśmy z łazienki i stanęliśmy przy barze.
- Widzisz gdzieś Ryana ? -
zapytałam się chłopaka. Justin odwrócił
głowę w bok rozglądając się.
- Kogo szukacie ? - zapytał się
Ryan stając obok nas.
- Ciebie - odpowiedział Justin.-
Zbieraj się jedziemy do domu.
- Czemu ?
- Później ci powiem.
- Dobra - westchnął zrezygnowały chłopak.
Wyszliśmy z klubu, a następnie weszliśmy do samochodu i
odjechaliśmy. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Czasami przyłapywałam
Justina, jak przyglądał mi się w wstecznym lusterku Widziałam w jego spojrzeniu,
że się o mnie martwił. Westchnęłam
głośno i spojrzałam w boczną szybę. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić.
Przecież nie mogła pozwolić, żeby moja rodzina zginęła przeze mnie. Położyłam
dłoń do głowy, która mnie rozbolała od wszystkich myśli.
Kiedy dojechaliśmy pod dom wysiadłam z samochodu i udałam się
do drzwi wejściowych. Kiedy chłopaki do mnie dołączyli i otworzyli drzwi. Nie odzywając się do nich od razu poszłam do pokoju
i nawet nie rozbierając położyłam się na
łóżku. Westchnęłam i przykryłam się cała
kołdrą. Usłyszałam jak drzwi do pokoju się
otwierają i ktoś wszedł cicho do pokoju. Poczułam, jak materac ugina się lekko
pod czyimś ciężarem.
- Jennifer - usłyszałam cichy głos Justyna,
a następnie kołdra którą byłam przykryta uniosła się i moim oczom ukazała się
zmartwiona twarz Justina. - Jak się czujesz ?
- Nie wiem - westchnęłam głośno.
Miałam mieszane uczucia.
Chłopak położył się obok mnie, objął w talii i przyciągnął do
siebie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i znowu się rozpłakałam. Chłopak
zaczął głaskać mnie po plecach i cmoknął moje czoło. Oczy zaczęły mi się
zamykać, byłam straszne zmęczona.
- Dobrych snów kochanie. -
usłyszałam jeszcze i zasnęłam.
Otworzyłam oczy. Leżałam dalej na klace piersiowej Justina. Spojrzałam
na jego twarz. Chłopak nadal spał i wyglądał bardzo uroczo. Pochyliłam się nad
nim i delikatnie go pocałowałam. Chłopak coś mruknął przez sen, ale na
szczęście się nie obudził. Wstałam z łóżka i na palcach poszłam do walizki, i wyciągnęłam
dresowe spodnie i koszulkę Justina. Poszłam do łazienki i szybko się
przebrałam. Wróciłam do pokoju wzięłam długopis i napisałam krótką wiadomość
Justinowi. Starłam łzę, która popłynęła po moim policzku. Położyłam kartkę na
poduszce obok chłopaka. Podeszłam jeszcze do torby i wyjęłam niewielką ilość
pieniędzy, które chłopak miał schowane. Spojrzałam
na niego ostatni raz i wyszłam z pokoju. Cicho podeszłam do drzwi wejściowych i
wyszłam przez nie. Na dworze było jeszcze ciemno. Wyszłam przez bramę i udałam
się w kierunku, gdzie było miasto. Rozglądałam się dookoła. Kiedyś kochałam
chodzić nocą po dworze, ale po tym wszystkim co się stało, teraz to mnie
przerażało. Kiedy zobaczyłam w oddali taksówkę szybko do niej podbiegłam i
otworzyłam drzwi
- Można ? - zapytałam się grzecznie
mężczyzny, który siedział za kierownicą.
- Oczywiście. Gdzie panienkę
zawieść ? - zapytał się. Szybko weszłam do samochodu .
- Na najbliższe lotnisko.-
powiedziałam posyłając mężczyźnie wymuszony uśmiech.
- Dobrze.
Mężczyzna ruszył, a ja zagłębiłam się w swoich myślach.
Justin
Ziewnąłem rozciągając się. Otworzyłem oczy i spojrzałem bok, chcąc zobaczyć dziewczynę. Niestety nie
było jej, a poduszce była złożona kartka. Usiadłam na łóżku i wziąłem do ręki
kartkę. Otworzyłem ją i spojrzałem na nią. Widać było, że osoba, która ją
napisała pisała szybko. Zacząłem czytać to, co tam było napisane :
Justin
Wiem, że
pewnie zastanawiasz się gdzie jestem. Nie mogłam tak po prostu pozwolić swojej
rodzinie umrzeć. To był wybór pomiędzy mną, a moją rodziną. To była łatwa
decyzja. Nigdy nie pozwoliłabym im zginąć za mnie. To nie jest ich wina... ani twoja.
Mam nadzieję, że zrozumiesz moją decyzję. Mam do ciebie prośbę. Nie jedź za
mną. Najlepiej jak o mnie zapomnisz. Udawaj, że tego czasu, który razem
spędziliśmy odkąd zobaczyłeś mnie w piwnicy, nie było. Zapomnij o mnie tak jak ja zapomnę o tobie, jak wyjdę z tego
domu. Usłyszałam jak nazywasz mnie wczoraj kochaniem. Mam nadzieję, że nie
zakochałeś się we mnie, bo ja nic do ciebie nie czuję. Żegnaj.
Jennifer
Kiedy to przeczytałem wmurowało mnie. Przeczytałem kartkę
jeszcze raz mając nadzieję, że źle coś zrozumiałem, ale niestety nie. Nie mogłem uwierzyć, że napisała
coś takiego. Złapałem zirytowany za włosy i pociągnąłem za nie. Ścisnąłem
kartkę, którą trzymałem w ręce i rzuciłem ją na podłogę. To prawda zakochałem
się w niej i myślałem, że też coś do mnie czuje, ale niestety pomyliłem się.
Wstałem z łóżka i podeszłam do ściany, i mocno w nią uderzyłem. Trochę pomogło,
więc zacząłem w nią bić.
- Ej, chłopie co ty robisz ? -
usłyszałem głos Ryana i poczułem jego dłoń na swoim barku - Uspokój się !
Szarpnął mną tak, żebym na niego popatrzył - co ci się stało
?
- Odeszła.- odpowiedziałem załamany
i usiadłem na łóżku
- Kto ?
- Jennifer. - chłopak zmarszczył
brwi.
- Jak to ? Gdzie poszła?
Opowiedziałem wszystko kumplowi.
- I co ? Pozwolisz jej tak po prostu odejść ?
- A co mam zrobić ? Może już lecieć
samolotem.
- Stary myślałem, że coś do niej
czujesz. Jakby ci na niej zależało to nie pozwoliłbyś jej odejść.
- Mi zależy, ale jej nie.
- Justin jesteś aż taki głupi ? -
popatrzył się na mnie jak na idiotę. - ona też ciebie kocha. Widziałem jak na
ciebie patrzy. Po prostu chciała żebyś za nią nie pojechał.
Popatrzyłem na niego i zdałem sobie sprawę, że to prawda, a
nawet jeżeli ona mnie nie kocha to trudno. Nie pozwolę jej tak łatwo odejść.
Podniosłem się szybko z łózka i podbiegłem do torby. Ubrałem na siebie pośpieszne
spodnie i koszulkę, po czym zapiąłem torbę i zarzuciłem sobie na ramię.
- Dzięki stary, że pozwoliłeś nam
tutaj zatrzymać się. - powiedziałem mu.
- Nie ma za co ,ale wiesz, że jadę
z tobą ?.
- O nie Ryan doceniam to co dla nas
zrobiłeś, ale nie możesz ze mną jechać.
- Nie masz nic do gadania
- Nie, nie jedziesz ze mną
- Nie odpuścić co ? Dobra to w takim razie poczekaj chwilę. -
powiedział po czym wyszedł z pokoju. Po chwili do niego wrócił trzymając, a
ręce pistolet który podał mi.
- Po ci mi on ?
- Na wszelki wypadek bierz go i nie
zadawaj pytań.
Wzięłam niechętnie pistolet
od przyjaciela, po czym pożegnałem się z nim i wyszedłem z domu. Musze szybko
znaleźć Jenn. Żeby tylko nie było za późno.
****
Jeżeli przeczytałeś/aś proszę skomentuj. To dużo dla mnie znaczy.
Do Następnego !! :D
Świetny rozdział: )
OdpowiedzUsuńSuper super i jeszcze raz super *-*
OdpowiedzUsuńCzekam nn :D