poniedziałek, 29 czerwca 2015

17 Nie tak piękne jak ty

Rozdział zawiera scenę +18 ;)

- Jenn  - Usłyszałam czyjś głos, a potem ktoś lekko szturchał mnie w ramię. Uchyliłam oczy i zobaczyłam twarz Justina. Lekko się do niego uśmiechnęłam, co odwzajemnił.
- Co jest ? - Zapytałam się przecierając jeszcze zaspane oczy dłonią.
- Już dojechaliśmy. - Powiedział i przesunął się żebym mogła spojrzeć gdzie jesteśmy.
Byliśmy w lesie, a naprzeciwko nas stał mały ale uroczy domek z drewna. Usłyszałam śpiew ptaków i szum wody.
- Po co tu przyjechaliśmy ? - Zapytałam się wysiadając z samochodu i stając obok chłopaka.
- Chciałem żebyśmy odpoczęli od tego przez co ostatnio przechodziliśmy. - Powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę domku.- To jest dom Daniela pożyczył mi kluczyki. Kiedy byłem mały razem z nim i jego rodzicami przyjeżdżaliśmy tutaj na tydzień w wakacje. Zawsze super spędzaliśmy czas.
Stanęliśmy przed drzwiami, a chłopak wyciągnął kluczyki z kieszeni swoich dżinsów i otworzył drzwi. Weszliśmy do środka i Justin oprowadził mnie po domku. Były tutaj 3 sypialnie, łazienka, kuchni i salon. Dom był urządzony skromnie, ale panował tutaj przyjemny klimat.
- Ładnie tutaj - Powiedziałam zerkając na chłopaka.
- Prawda - Popatrzył się na mnie i pociągnął mnie do wyjścia z domu - Chodź chcę ci jeszcze coś pokazać.
Wyszliśmy z domu i Justin prowadził mnie leśną drogą. Po krótkiej chwili moim oczom ukazał się piękny obraz. Szliśmy przez piasek na pomost. Byliśmy nad jeziorem i właśnie w tej chwili był zachód słońca. Niebo przybrało różowoniebieski kolor. Od wody odbijały się promienie słońca. Ten widok zaparł mi dech w piersi. 
Justin stanął za mną i położył swoje dłonie na moich biodrach. Odchyliłam głowę do tyłu tak, żeby spojrzeć na chłopaka. Stał z lekkim uśmiechem patrząc się na mnie.
- To jest piękne. - Powiedziałam chłopakowi wskazując ruchem głowy na niebo.
- Nie tak piękne jak ty. - Powiedział obracając mnie do siebie.
Patrzył się w moje oczy, Jego oczy koloru mlecznej czekolady jarzyły się blaskiem. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Nawet nie chciałam. Chłopak po woli przybliżał się do mnie. Spuścił swój wzrok na moje usta, a następnie powrócił do moich oczu. Powtórzył to jeszcze kilka razy po czym pochylił się. Musnął moje wargi swoimi kilka razy, a następnie pocałował mnie. Jedną rękę miał położoną na mojej tali, a drugą na moim policzku. Po chwili pogłębiłam pocałunek i zarzuciłam swoje ręce na ramiona chłopaka. Pocałunek był delikatny, ale przekazywał wszystko co do siebie czuliśmy. Był idealny.
Justin odsunął się ode mnie z uśmiechem na twarzy.
- Od tak dawna chciałem to zrobić. - Powiedział całując mnie w czoło.
- Ja też - Spojrzałam w jego oczu, które lekko rozszerzyły się na moje słowa.
- Na prawdę ? .
- Tak. - Powiedziałam. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech po czym wypuściłam powietrze przez usta. Raz się żyje powiedziałam sobie w duchu po czym wypowiedziałam te dwa słowa, które dusiłam w sobie tak długo. - Justin, kocham cię.
Na moje słowa twarz Justina rozpromieniała jeszcze bardziej.
- Naprawdę? 
- Tak. -  Powiedziałam kiwając twierdząco głowa.
Chłopak wziął mnie w ramiona i zaczął kręcić się w kółko ze mną.
- Justin co ty robisz ? - Zapytałam się przez śmiech. - Postaw mnie wariacie !
Chłopak stanął i jeszcze raz mnie pocałował.
- Też cię kocham - Powiedział kiedy się oderwał ode mnie.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Justin mnie kocha !. Piszczałam z radości wewnątrz siebie. Zarzuciłam ramiona chłopakowi na szyję po czym pocałowałam go. Pocałunek na początku był delikatny i spokojny ale później przekształcił się w bardzo namiętny. Justin nie przerywając pocałunku wziął mnie na ręce i zaczął iść do domku. Drzwi od niego otworzył łokciem po czym przeszedł przez nie i zamknął je kopniakiem. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżko. Płożył się na mnie i zaczął całować mnie po szczęce i schodził dalej w dół..Przyssał się do mojej szyi i znalazł mój czuły punkt. Cicho jęczałam. Na chwile oderwał się od mojej szyj i chwycił za końce mojej koszulki. Trzymając ją podniósł na mnie wzrok z pytaniem wymalowanym w nich. Skinęłam głową pozwalając chłopakowi ściągnąć moją koszulę co po chwili uczynił. Nie  czekając długo też ściągnęłam z niego koszulkę. Spojrzałam na jego klatkę piersiową i przejechałam ręką po widocznych mięśniach. Chłopak pochylił się i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
Kiedy brakowało nam powietrza oderwał się ode mnie.
- Jenn-Powiedział dysząc- Musimy przestać, bo później nie będę mógł się powstrzymać..
Chciał ze mnie zejść ale zatrzymałam go przytrzymując rękom.
- Ale ja nie chcę przerywać - Powiedziałam mu na co się szeroko uśmiechnął.
- Jesteś pewna ? Bo jeżeli mówisz to tylko dlatego..
- Cii - Powiedziałam przykładając mu do ust palec, żeby przestał gadać.- Jestem pewna.
Chłopak schylił się i przyssał się do moich ust. Zeszłam rękami niżej i rozpięłam mu guzik od spodni i rozporek. Z pomocom chłopaka ściągnęłam je. Justin zszedł pocałunkami na moją szyję, później biust i brzuch. Oderwał się i rozpiął moje spodnie, a gdy je ściągnął rzucił je na podłogę. Później obok nich leżały  moje majtki. Odwróciłam od niego twarz i popatrzyłam na ścianę. Moje policzki się zaczerwieniły. Poczułam jak Justin ponownie kładzie się na mnie, a po chwili poczułam jego rękę na policzku i przekręcił moją głową tak, że widziałam jego twarz.
- Nie wstydź się jesteś piękna - Powiedział z taką szczerością w głosie że mu uwierzyłam.- Jasne ?
- Tak.
- To dobrze - Pocałował mnie krótko w usta.
Odsunął się i ściągnął swoje bokserki. Schylił się po coś na ziemię, a kiedy wrócił zobaczyłam, że w ręce trzymał prezerwatywę. Założył ją na swojego dużego przyjaciela. Zaczęłam się zastanawiać jak on zmieści się we mnie. Justin musiał to zauważyć, bo pogłaskał mnie po głowie. Schylił się i wyszeptał do mojego ucha.
- Spokojnie, będę delikatny.
Przeniósł swoje usta z mojego ucha na usta i pocałował mnie. Poczułam jak delikatnie wszedł we mnie. Oderwałam się od niego i zamknęłam oczy, kiedy poczułam przeszywający mnie ból.
- Ciii, spokojnie, kochanie. - Pogłaskał mnie po policzku uspokajająco.
Poczułam jak delikatnie się porusza we mnie. Wiedziałam, że starał się żebym czuła jak najmniej bólu. Oddychałam głośno, a w pięści wzięłam prześcieradło i je pociągnęłam.  Po chwili ból zelżał i już prawie go nie czułam, a w jego miejsce pojawiła się przyjemność. Z moich ust wydobył się jęk. Nogami oplotłam chłopaka i przyciągnęłam go bliżej siebie.
- Szybciej - Wydyszałam w szyje chłopaka.
Justin spojrzał na mnie. Upewnił się że jest wszystko w porządku i przyśpieszył swoje ruchy. Czułam się wspaniale. Nigdy czegoś takiego nie doznałam.
Po chwili moim ciałem wstrząsnął dreszcz i przeżyłam swój pierwszy orgazm. Chłopak zaraz po mnie doszedł opadając na mnie.
Zesunął się z mojego ciała i opadł obok mnie obejmując ramieniem.
- Jak się czujesz ? - Zapytał się całując mój kark.
- Wspaniale - Powiedziałam odwracając się do niego z uśmiechem na twarzy.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
********
Rozdział może zawierać błędy. ( Nie chciało mi się sprawdzać)
UUuuu ten rozdział wyszedł mi trochę słodki *.*. Postanowiłam dać im trochę szczęścia po tym co przeżyli (i co przeżyją Jeszcze) ;). Trzymajcie za mnie kciuki w piątek żebym się dostała do wybranego liceum ;).
Do następnego !

środa, 24 czerwca 2015

16 "Co z Justinem ?"

Nie odwracają się przyśpieszyłam. W moich oczach pojawiły się łzy przez obraz umierającego Justina, który pojawił się  przed moimi oczami. Jezu Jenn weź się w garść może to nie jego postrzelili. Próbowałam się pocieszyć, ale wiedziałam i czułam, że to nie prawda. Ich było pięciu, a Justin był sam.
Nie mogąc dalej biegnąć usiadłam na pieni drzewa. Schowałam twarz w dłoniach, a z moich oczu poleciały łzy. Byłam specyficznie nastawiona do tej sytuacji. Justin najprawdopodobniej zginął  ratując mnie, a ja nie wiem co zrobię bez niego. Przez ten cały czas jaki z nim spędziłam przywiązałam się trochę do niego. Jest, czy raczej był bardzo fajnym chłopakiem. Na niego nie można było się długo złościć, wystraszy tylko na niego tylko spojrzeć, a cała złość od razu mija. Pokochałam go, a nawet mu tego nie powiedziałam.
Usłyszała trzask gałęzi za sobą i od razu się podniosłam, chociaż na prawdę nie chciałam się ruszać. Pobiegłam przed siebie uważnie kładąc nogi  tak żeby nie narobić dużego hałasu. Przedzierałam się przez gęste krzaki, W pewnej chwili gałąź drzewa uderzyła mnie w twarz. Upadłam na ziemie i przyłożyłam dłoń do policzka, który niemiłosiernie mnie bolał. Odsunęłam dłoń od policzka i zobaczyłam, że jest umazana od krwi.
- Świetnie - Mruknęłam do siebie pod nosem.
Podniosłam się z ziemi i poszłam w głąb lasu. Przedzierałam się przez wysokie krzaki. Było strasznie mokro i zimno. Po pół godzinie byłam już cała przemoczona. Na moje nieszczęście nie miałam na sobie żadnej bluzy, ani swetra, a zaczął padać deszcz. Podeszłam w stronę płaczącej wierzby i usiadłam pod nią. Schowałam twarz w dłonie z bezradności. Nie wiedziałam co mam zrobić. Gdyby był tylko przy mnie Justin to na pewno by coś wymyślał. Westchnęłam głośno i odchyliłam głowę do tyłu tak, że krople deszczu na nią spadały. Zamknęłam oczy zaczęłam się zastanawiać co mam dalej zrobić. Nie wiem gdzie jestem, a nie mam tutaj żadnej rodziny, a z przyjaciółką się pokłóciłam.
Usłyszałam jakiś trzask gałęzi blisko mnie ale nie ruszyłam się. Nic mi już nie zostało więc po co ? -- Jennifer ! - Usłyszałam męski głos. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to przecież głos Daniela. Szybko podniosłam się z ziemi.
- Daniel ?! -  Krzyknęłam w tym samym kierunku skąd usłyszałam głos chłopaka.
- Jenn gdzie jesteś ?
Rozejrzałam się dookoła, ale nie wiedziałam dokładnie gdzie jestem.
- Nie wiem. Koło płaczącej wierzby,
Po chwili moim oczom pokazał się chłopak. Szybko do niego pobiegłam i mocno go przytuliłam.
- Jak dobrze cię widzieć - Powiedziałam w jego koszulkę.
- Ciebie  też mała.- Odpowiedział przytulając mnie do siebie mocniej. Po chwili się od niego odsunęłam i popatrzyłam na jego twarz.
- Wiesz co z Justinem? Kazał mi uciekać i usłyszałam wystrzał z pistoletu - Dokończyłam ostatnią część zdania jąkając się przez płacz.
 - Ciii. Uspokój się z nim jest wszystko w porządku.
- Naprawdę ?
- Tak jest obok domu. - Powiedział posyłając mi lekki, pocieszający uśmiech.
- To chodźmy- Pociągnęłam chłopaka za rękaw koszulki żeby się ruszył. Chciałam jak najszybciej spotkać się z Justinem.
- Jennifer to nie w tą stronę - Powiedział rozbawiony chłopak, na co się szybko zatrzymałam. Wziął mnie pod ramię i zaprowadził w właściwą stronę. Przedzieraliśmy się znowu przez krzaki. Jak na razie miałam dość lasów. Kiedy wyszliśmy w końcu z niego ruszyłam szybkim krokiem w stronę budynku. Zobaczyłam jak jakiś samochód pod niego podjeżdża, a z niego wychodzi Justin. Od razu do niego pobiegłam. Chłopak kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i rozłożył ramiona w których się po chwili znajdowałam.
- Boże, jak ja się o ciebie martwiłam ! - Powiedziałam mu zaciskając mocniej swoje ramiona wokół jego szyi.
- Nic mi nie jest - Przyciągając mnie jeszcze bliżej do siebie.
- Ale jak to - Odsunęłam się, żeby na niego popatrzyć. - Słyszałam strzał.
- To nie ja dostałem - Powiedział spuszczając wzrok na ziemię. Wzięłam jego twarz w dłonie i podniosłam lekko do góry, żeby na mnie spojrzał.
- Później ci powiem - Powiedział. Wiedziałam, że nie chciał mi tego powiedzieć ale tak łatwo nie odpuszczę i tak się dowiem.
- Dobrze.
- Choć wejdziemy do domu jesteś cała zmarznięta i widzę, że krwawisz - Na tę ostatnią część zdania zmarszczył brwi.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął lekko do domu. Kiedy przekroczyliśmy próg zobaczyłam Daniela w kuchni jak coś robił, chciałam iść do niego ale Justin pociągnął mnie do "naszego" pokoju. Kiedy tam weszliśmy chłopak kazał usiąść mi na łóżku, a sam udał się do łazienki po chwili przychodząc z wodą utlenioną i wacikami w ręce.  Podszedł do mnie i uklęknął pomiędzy moimi nogami. Nalał wody na wacik i  z skupioną miną zaczął opatrywać moją ranę na policzku. Kiedy skończył zakleił ją plastrem, a następnie pocałował mnie w nią.
- Teraz to się zagoi- Powiedział z uśmiechem, po czym wstał i zaniósł wszystko do łazienki. Byłam wdzięczna, że poszedł i nie widział jak moja twarz się zaczerwieniła, a ja stałam się pomidorem.
Po pięciu minutach wyszedł z łazienki i podszedł do mnie.
- Nalałem dla ciebie wodę do wanny. - Powiedział podając mi rękę żeby pomóc mi wstać. Chwyciłam za nią i podniosłam się. - Idź się umyć, a ja poszukam dla ciebie jakiś czystych ciuchów dobrze ?
- Dobrze
Justin wyszedł z pokoju, a ja poszłam do łazienki. Usiadłam w wannie i odchyliłam głowę do tyłu. Po chwili wzięłam do ręki gąbkę i zaczęłam szorować swoje całe ciało. Kiedy już się umyłam. Spuściłam wodę i wzięłam ręcznik, który był obok mnie i się nim wytarłam, a następnie zakryłam. Stanęłam przed lustrem i wzięłam do ręki szczotkę do włosów. Wyglądałam okropnie.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili głos chłopaka.
- Mogę wejść ?
- Tak. - Krzyknęłam pozwalając mu wejść do łazienki.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Justin.
- Znalazłem dla ciebie jakieś stare ciuchy Daniela. Nie wiem czy będą dobre, ale tylko to było.- Powiedział podając mi ciuchy.
- Dzięki - Powiedziałam biorąc je od niego. Chłopak odwrócił się i wyszedł z łazienki, a ja szybko się ubrałam. Ubrania były trochę na mnie za duże i wyglądałam w nich jak jakiś worek. Westchnąłem i wyszłam z łazienki. Justin siedział na łóżku i kiedy usłyszał jak drzwi się otworzyły podniósł głowę do góry. Kiedy mnie  zobaczył podniósł się z łóżka i podszedł do mnie.
- Jak się czujesz? - Zapytał się kładąc swoje ręce na moich biodrach.
- Dobrze, nie przejmuj się.
- To dobrze. Jesteś już gotowa ?
- Tak, a czemu się pytasz ? - Zapytałam się marszcząc brwi
- Bo zaraz wyjeżdżamy - Powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Gdzie ?
- Niespodzianka.
- Justin no proszę powiedz mi - Poprosiłam go ale on tylko pokręcił przecząco głową.
- Nie ma mowy skarbie.
- Nienawidzę niespodzianek- Burknęłam pod nosem.
- Nie marudź - Powiedział i złapał mnie za rękę, i pociągnął mnie  do wyjścia z pokoju. Zeszliśmy na dół, a tam już na nas czekał Daniel.
- Już jedziecie ? - Zapytał się pacząc na nas z uśmiechem na twarzy. Popatrzyłam podejrzliwie na nich. Wiedziałam, że coś kombinują tylko nie wiem co.
- Tak - Odezwał się Justina.
- To do zobaczenia - Powiedział żegnając się najpierw ze mną, a później z Justinem.
Wyszliśmy. Z domu i poszliśmy w stronę samochodu. Podniosłam do góry jedną brew i popatrzyłam się  pytająco na Justina.
- Daniel mi pożyczył swój stary samochód..
Kiwnęłam głową i weszłam do środka. Zapięłam pasy i w tym czasie Justin ruszył.
- To kiedy mi powiesz gdzie jedziemy - Zapytałam się jego.
- Nie powiem ci. Dowiesz się kiedy dojedziemy. - Odpowiedział mi nie spuszczając wzroku z drogi.


Założyłam ręce na pierś i odwróciłam twarz do szyby bocznej. Nienawidzę niespodzianek. Zawsze się zastanawiam gdzie ktoś mnie zabiera. To będzie długa podróż.

****
Mamy kolejny rozdział. Jak myślicie gdzie Justin zabiera Jennifer ? ;). 
Do następnego ! :*

środa, 17 czerwca 2015

15 "Chciałeś ją ochronić"

Justin

Obudziłem się i przeciągnąłem na łóżku. Przeniosłem wzrok na dziewczynę, która spała wtulona we mnie. Delikatnie się podniosłem tak, żeby się nie obudziła. Podszedłem do drzwi i wyszedłem przez nie. Zeszedłem na dół do kuchni. W domu było cicho więc Daniel jeszcze nie wstał. Wziąłem z lodówki mleko a następnie wyjąłem z szafki miskę i zrobiłem sobie szybkie śniadanie. Usiadłem przy stole obok okna i zacząłem jeść. Kiedy skończyłem wstałem od stołu i kiedy pozmywałem po sobie, do pomieszczenia wszedł Daniel.
- Już wstałeś ? -  Zapytał się zaspany.
- Jak widać - Odpowiedziałem chłopakowi.
- Wiesz co zadziwiasz mnie. Kiedyś to o dwunastej nie dało się ciebie obudzić żebyś wyszedł z nami zagrać w piłkę, a teraz o siódmej rano już jesteś na nogach. - powiedział kręcąc głową z niedowierzania.
- Każdy się zmienia - Powiedziałem wzruszając ramionami.
Chłopak chciał coś powiedzieć ale usłyszeliśmy z góry krzyk Jennifer. Przestraszony od razu ruszyłem biegiem na górę. Słyszałem ja Daniel biegnie za mną. Kiedy wpadłem do pokoju zobaczyłem, że drzwi od łazienki są otwarte. Szybko tam pobiegłem i wpadłem z przyjacielem do łazienki. Zobaczyliśmy jak dziewczyna stoi na brzegu wanny i krzyczy. Szybko do niej podszedłem i zobaczyłem z jakiego powodu krzyczała. Wybuchnąłem głośnym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz ? - Powiedziała z przerażeniem w głosie na które zacząłem się śmiać jeszcze bardziej.
- Przepraszam ale nie wiedziałem, że boisz się takiego małego stworzenia – Powiedziałem wskazując na małego czarnego pająka w środku wanny.
- Ta to jest małe, obrzydliwe stworzenie. Jeszcze się tak na mnie patrzy jakby chciał mnie ugryźć.
- Na pewno – Powiedziałem z sarkazmem po czym, podszedłem do wanny i napuściłem do niej wodę. Pająk razem z wodą poleciał do otworu w wannie.
- I widzisz już go nie ma .
Dziewczyna gdy to zobaczyła zeszła z krawędzi wanny i mocno mnie przytuliła.
- Mój bohater - Powiedziała w moją koszulkę.
- Przesadzasz - Powiedziałem ale tak naprawdę podoba mi się to jak mnie nazwała. Po chwili dziewczyna odsunęła się ode mnie. Przeniosłem swój wzrok na drzwi w których przedtem stał Daniel ale teraz nie było go tam.- Dobra to teraz możesz już się umyć. Chyba, że mam ci pomóc ? Zrobiłbym to z chęcią - Powiedziałem puszczając dziewczynie oczko.
- Poradzę sobie nie musisz się fatygować - Powiedziała wypychając mnie z łazienki, po czym zamknęła przede mną drzwi.
- Dobra, ale jak byś się rozmyśliła to wołaj - Krzyknąłem do drzwi ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Wyszedłem z pokoju i udałem się na dół Daniela nigdzie nie było wiec położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Po trzydziestu minutach do pomieszczenia weszła Jennifer i usiadła na fotelu, który stał obok kanapy. Chwilę później dołączył do nas Daniel i stanął przy oknie.
- Dziwne - Powiedział po krótkiej chwili.
- Co jest takie dziwne ? - Odwróciłem się do niego. Chłopak stał wpatrzony w okno z zmarszczonymi brawami jak by się nad czymś .
- Widzę ten samochód tutaj już od wczorajszej nocy. – Powiedziała. Od razu wstałem z kanapy i do niego podszedłem, a następnie popatrzyłem się na okno.
- Kurwa. - Powiedziałem wściekły.
- Co jest ? - Zapytała się Jennifer podchodząc do nas.
- Te głupie fagasy mojego ojca nas znalazły. – Powiedziałem uderzając pięścią w ścianę obok okna.
- To nie możliwe - Powiedziała dziewczyna przerażona - Jako oni mogli znowu nas znaleźć ?
- Nie wiem, ale zaraz się dowiem - Powiedziałem przechodząc obok dziewczyny, ale ona złapała mnie za przedramię.
-Justin co ty chcesz zrobić ?
- Nie wiem. Porozmawiam z nimi to może mi powiedzą o co im chodzi.
- Justin nie bądź głupi - Odezwał się Daniel. - Oni na pewno nie chcą z tobą tak po prostu porozmawiać.
- To co mam zrobić? Siedzieć i czekać, aż po nas przyjdą ?!.
- Nie ale musi być jakieś inne wyjście. - Powiedział przeczesując ręką swoje włosy.
- Justin też uważam że to zły pomysł. - Powiedziała Jennifer.
- To co mocie może jakiś inny pomysł? - Zapytałem się krzyżując ręce na piersi.
- Nie ale musimy coś wymyślić. - Powiedział Daniel.
- Nie da się nic innego zrobić - Powiedziałem im- Za każdym razem jak uda się nam uciec i choć przez chwile odpocząć to nas albo znajdują  albo musimy ponownie uciekać. W końcu nie uda nam się uciec w samą porę to co wtedy zrobimy? - Powiedziałem ignorując ich i wychodząc z kuchni.
- Justin ! - zawołała Jennifer biegnąc za mną. Stanąłem na chwilę i odwróciłem się w jej stronę.
- Musisz tutaj zostać - Powiedziałem dziewczynie.
- Nie ma mowy. Jak ty idziesz do nich to ja idę razem z tobą. - Powiedziała uparcie.
- Daniel przypilnuj jej – Poprosiłem kumpla ignorując dziewczynę. Przez chwilę się wahał ale po chwili pokiwał głową dając mi znak, że to zrobi.
- Dzięki. -Powiedziałem  i ruszyłem do drzwi. Dziewczyna ruszyła za mną ale Daniel złapał ją w pasie i przytrzymał przy sobie.  Byłem mu wdzięczny za to, że mnie posłuchał.
-Puszczaj mnie !- Usłyszałem warknięcie Jenn przed zamknięciem drzwi za sobą. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę czarnego samochodu. Nie widziałem kto siedzi za kierownicą przez przyciemniane szyby.  Kiedy bylem już blisko niego to samochód szybko odjechał. Próbowałem dogonić go ale był za szybki. Wkurzony kopnąłem w krawężnik po czym ruszyłem powoli do domu.
- I co ? - Zapytał się Daniel kiedy wszedłem do domu.
- Uciekł - Powiedziałem przechodząc obok niego. Wszedłem do salonu i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem stojącą przy oknie Jennifer i od razu do niej podszedłem.
- Zbieraj się - Powiedziałem na co dziewczynie odwrócił się do mnie z wyrazem dezorientacji na twarzy.
- Co ? Dlaczego?
- Wiedzą gdzie przebywamy musimy uciekać.
- Dopiero co przyjechaliśmy nie moglibyśmy jeszcze tutaj zostać ?
- Nie. Za dziesięć minut wychodzimy - Powiedziałem wychodząc z pokoju.

*

- Dzięki Daniel. - Powiedziałem na pożegnanie.
-Nie ma sprawy stary. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Do zobaczenia- Powiedziała Jenn na pożegnanie i go przytuliła. Szczerze ? Byłem trochę zazdrosny ale zrobiłem dobrą minę do złej gry jak to mówią. Kiedy w końcu się od niego odsunęła wyszliśmy na dwór. Wszyliśmy za odrodzenie. Chcieliśmy ruszyć w stronę miasta ale obok nas zatrzymał się ten sam samochód który przedtem odjechał. Zatrzymaliśmy się a z niego wysiadło pięć mężczyzn. Stanąłem przed Jennifer zasłaniając ją swoim ciałem. Odwróciłem głowę w jej stronę i wyszeptałem.
- Kiedy powiem już masz uciekać.
- Nie zostawię ciebie samego. - Powiedziała kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
- Musisz. Błagam choć raz mnie posłuchaj.
- Dobra - Westchnęła - Ale proszę cię uważaj na siebie. – pokiwałem głową na jej słowa i odwróciłem głowę do mężczyzn stojących przed nami.
- Czego chcecie? – zapytałem ich.
-Wiesz czego. - Powiedz jeden z nich, którego rozpoznałem. - Tata powiedział ci.- Powiedział mi a następnie przeniósł wzrok na Jennifer- I co zastanowiłaś się ?
- Ale co ? - zapytała się dziewczyna nie wiedząc o co chodzi.
- Justin ci nie powiedział?. – Popatrzył na mnie. -  Sprytnie. Chciałeś ją ochronić ? – Po tych słowach wybuchnął śmiechem. Kiedy się uspokoił powiedział poważnym głosem, ruszając w naszą stronę - Niestety uda ci się to.
- Już - powiedziałem cicho do Jennifer.

Jennifer

Kiedy to usłyszałam odwróciłem się i szybko pobiegłam do lasu, który był obok domu. Słyszałam za sobą krzyki i wystrzał z broni.

****
Mamy kolejny rozdział. 

Przepraszam, że dodaję go z opóźnieniem ale miałam ciężki tydzień. Najpierw poprawianie ocen, potem byłam świadkiem na bierzmowaniu mojej koleżanki. Ale już jest :D. 

Do następnego !! 


niedziela, 7 czerwca 2015

14 " To co teraz się stało jest tylko początkiem"

Jennifer

Zmarszczyłam brwi przez promienie słoneczne, które padały na mają twarz, przez niezasłonięte okno. Uchyliłam powieki i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na początku nie wiedziałem gdzie byłam ale potem przypominały mi się wydarzenia z wczoraj, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy. Czułam się pusta i samotna. Nie wiedziałam ja mogłam żyć z świadomością, że nie ma już na tym świecie moich rodziców, a ja zostałam sama. Moi rodzice nie mieli rodzeństwa, a dziadkowie zmarli jak byłam jeszcze małym dzieckiem.  Z moich oczu zaczęły wydostać się łzy i po płynęły po policzkach. Dopiero teraz zorientowałam się, że leżę na klatce piersiowej Justina. Pomału się od niego odsunąłem i przekręciłam na drugi bok. Rękami objęłam poduszkę i wtuliłam w nią twarz cichutko szlocha, żeby nie obudzić chłopaka. Straciłam całą swoją rodzinę. Ludzi którzy mnie kochali i wychowywali od małego. Pamiętam jak byliśmy całą rodziną na wakacjach  nad morzem. Budowałam domek z piasku, kiedy mój brat do mnie podszedł udając smoka i go zepsuł. Gdy ja rozpłakałam się i pobiegłam skarżąc się na niego do rodziców on odbudowa go na nowo i mnie przeprosił. Pamiętam jak byłam mała i razem z bratem graliśmy w piłkę nożną z jego kolegami. Zawsze byłam w jego drużynie, a on biegał za piłką ciągnąć mnie za sobą. Rodzice nieraz się z nas śmiali. Żaden chłopak nie mógł do mnie podejść, bo mój kochany braciszek musiał  ich odstraszyć mówiąc mi, że to nie czas na chłopców. Do mojej głowy zaczęły wkradać się wszystkie wspomnienia związane z moją rodzina. Nie wierzę, że ich już nie ma. Wstałam z łózka po czym udałam się na balkon i oparłam o barierki. Pochyliłam się do przodu i spojrzałam na dół. Nogi lekko ugięły się pode mną z powodu lęku wysokości. Usłyszałam za sobą lekki szelest, więc odwróciłam się w tamtym kierunku. Za mną stał zaspany Justin z roztrzepanych włosach. Wyglądał bardzo seksowanie.
- Co ty tutaj robisz? Jest 3 w nocy. - Powiedział stojąc naprzeciwko mnie.
- Obudziłam się i jakoś nie mogłam zasnąć. - Powiedziałam spuszczając  głowę ponieważ nie chciałam żeby widział, że płakałam.
- mhm.  - Mruknął po czym wziął mnie za rękę i zaciągnął do pokoju. Kiedy stawiałam lekki opór odezwał się - No dalej wejdź. Na zewnątrz jest strasznie zimno, a ty jesteś lodowata.
Nie odzywając się już weszłam za chłopakiem i podeszłam do łózka kładąc się na nim. Justin chwilę później położył się obok mnie i przyciągnął do siebie tak, że leżałam na jego klatce piersiowej.
- Rano pojedziemy do mojego kupla, który niedaleko stąd mieszka, a teraz trochę odpocznij jesteś na pewno bardzo zmęczona. - Powiedział po czym pocałował mnie w czoło. - Dobranoc.
- Dobranoc - Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy, a po chwili odpłynęłam.

Justin

Było mi strasznie niewygodnie przekręciłem się na drugi bok ale niestety leżałem na skraju łózka, więc upadłem na ziemię. Jęknąłem niezadowolony i po czym usiadłem na podłodze. Przeciągnąłem się tak, że wszystkie kości mi strzeliły, a następnie wstałem z podłogi i zerknąłem na łóżko. Jenn jeszcze spała. Postanowiłem na razie jej nie budzić. Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Kiedy skończyłem wyszedłem z kabiny i ubrałem się w wczorajsze rzeczy ponieważ nie wziąłem walizki z domu Jennifer. Na szczęście portfel i komórkę miałem przy sobie. Wyszedłem z łazienki i podszedłem do łózka delikatnie na nim siadając. Popatrzyłem na Jennifer. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i wsadziłem za ucho. Uśmiechnąłem się pod nosem na widok śpiącej dziewczyny. Wyglądała tak spokojnie i niewinnie. Niestety musiałem ją obudzić. Położyłem na jej ramieniu rękę i delikatnie potrząsnąłem dziewczyną.
- Jenn obudź się – Powiedziałem cicho.
Dziewczyna mruknęła coś pod nosem ale po chwili otworzyła oczy i popatrzyła się na mnie.
- Co jest ? – Zapytała się lekko przeciągając.
- Musimy się zbierać pomału. – Powiedziałem dziewczynie lekko głaszcząc ją po głowie.
- No dobrze. – Powiedziała wstając z łózka i udając się do łazienki.
Wstałem z łóżka i nie miałam nic do roboty, więc pościeliłem łóżko. Kiedy skończyłem podszedłem do okna i popatrzyłem przez nie na zewnątrz. Nie wiem co teraz zrobić. Za każdym razem kiedy uda nam się uciec i chociaż przez chwilę o tym wszystkim zapomnieć mój ojciec lub jego ludzie muszą nas znaleźć. Gdzie mamy uciec żeby choć przez chwilę odpocząć? Z moich rozmyśleni oderwało mnie dźwięk otwieranych drzwi od łazienki. Popatrzyłem na nie i zobaczyłem w nich Jennifer z mokrymi włosami.
- Gotowa ? – Zapytałem ją  posyłając delikatny uśmiech.
- Tak – odpowiedziała zrezygnowanym głosem.
Podszedłem do niej i wziąłem ją za rękę wychodząc z pokoju. Oddałem klucz od naszego pokoju i wyszliśmy z hotelu. Szliśmy poboczem w kierunku miasta. Na szczęście Daniel mieszkał blisko od hotelu. Mniej więcej dwadzieścia minut piechotą. Jennifer przez całą drogę wydawała się nieobecna. Nie lubiłem na nią patrzeć i widzieć że się z tym męczy ale nie chciałem ją teraz o to pytać. Potrzebowała w tej chwili odpocząć i pomyśleć.
Gdy zobaczyłem w oddali znajomy dom uśmiechnąłem się. Weszliśmy na posesję i od razu podeszliśmy do drzwi, a ja wcisnąłem guzik od dzwonka. Po krótkiej chwili drzwi się otworzyły i ukazał się nam mój kumpel. 
- Siemka stary. W końcu mnie odwiedziłeś – Powiedział uśmiechnięty Daniel i przywitaliśmy się uściśnięciem dłoni.
- Hej. Daniel to Jennifer – wskazałem na dziewczynę stojącą obok mnie po czym zwróciłem się do niej. – Jenn to jest mój przyjaciel Daniel.
- Część – powiedziała cichym i smutnym głosem Jenn. Widać było że siliła się na uśmiech ale nie za bardzo jej to wyszło.
- Hej, a więc ty jesteś tą przyjaciółką  Justina. – Powiedział dokładnie przyglądając się dziewczynie.
- Możemy już wejść? – Zapytałem się kiedy zobaczyłem, że Jennifer byłe lekko speszona przeszywającym wzrokiem mojego kumpla.
- No pewnie. – Powiedziała wpuszczając nas do środka.  Udaliśmy się za nim do salonu. – Rozgośćcie się i czujcie się jak u siebie w domu.
- Dzięki. – powiedziałem siadając na kanapie, a po chwili miejsce obok mnie zajęła Jennifer.
- Chcecie może coś do picia ?
- Ja nie chcę – Odpowiedziałem spuszczając wzrok na Jennifer – A ty chcesz coś ?
- Nie dzięki. Daniel ? – Zwróciła się do mojego kumpla – Mogłabym pójść do jakiegoś pokoju i się położyć, źle się czuję.
- Jasne chodź to pokażę ci gdzie on jest
- Dzięki – Powiedziała wstając z miejsca a ja zaraz za nia.
- Co ci jest ? – Powiedziałem do dziewczyny, gdy szliśmy za Danielem do pokoju gościnnego.
- Nic, to tylko zmęczenie powiedziała.
Daniel stanął przed jednym z drzwi i otworzył je przed nami.
- Tutaj będzie wasz pokój – Powiedział, a Jennifer od razu weszła do niego i położyła się na łóżku. Przekroczyłem za nią próg pokoju.
- Jak byś czegoś potrzebowała to wołaj, to od razu do ciebie przyjdę, – Powiedziałem na co dziewczyna tylko pokiwała głową.
Wyszedłem z pokoju a za mną Daniel. Weszliśmy z powrotem do salonu zasiadając na kanapie.
- Więc co się stało że odwiedziłeś swojego starego przyjaciela ? – Zapytał się z zaciekawieniem, ale i urazom, że dawno się z nim nie spotkałem.
- To długa historii – Westchnąłem odchylając głowię i położyłem ją na zagłówku kanapy.
- Mamy czas – Powiedział rozsiadając się na kanapie.
- Ok. – powiedziałem i zacząłem opowiadać całą historię mojemu kumplu.

- Jezu stary nie wiem co powiedzieć – Powiedział gdy skończyłem opowiadać. – Dużo przeszliście. Nie mogę sobie wyobrazić co teraz przechodzi Jennifer.
- Jest zrozpaczona. Przecież nie codziennie widzi się zamordowaną rodzinę. Nie wiem co teraz mam zrobić serce mi pęka gdy widzę ją w takim stanie.
- Teraz to musi odpocząć a ty musisz być przy niej i ją wspierać. Teraz musi czuć, że ma kogoś jeszcze na którym może polegać.
- Wiem staram się robić wszystko co w mojej mocy żeby jej pomóc. Jest bardzo dla mnie bardzo ważna.
- Kochasz ją – Powiedział posyłając mi szeroki uśmiech.
- Tak nawet nie wiesz jak bardzo – Powiedziałem z szerokim uśmiechem, ponieważ przed moimi oczami pojawił si obraz dziewczyny.
- A ona wie o tym ? – Zapytał się.
- Nie.
- Dlaczego ? – Zapytał się marszcząc brwi.
- Chciałem jej powiedzieć ale wtedy  przyjechała tutaj, a mi zostawiła list w którym napisała że nic do nie czuje. – Powiedziałem spuszczając wzrok na ręce.
- Kłamała. – Powiedział pewnym głosem.- Każdy na jej miejscu postąpiłby podobnie ale widzę jak na ciebie patrzy – Na jego słowa podniosłem wzrok na niego. – Pomimo, że jest teraz bardzo przygnębiona gdy na ciebie patrzy widać w jej spojrzeniu miłość.
- Naprawdę ? – Musiałem się jego spytać czy mnie przez przypadek nie wkręca.
- Tak. – Powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
- Dobra dość tej gadaniny ponieważ czuję się jak jakaś kobieta z problemami. – powiedziałem śmiejąc się.
- W sumie nadajesz się na kobietę z problemami – Powiedział przez co oberwał ode mnie w głowę. – Ejj za co to?
            - Za kobietę z problemami – powiedziałem biorąc pilota i włączając telewizor. Akurat leciał jakiś mecz.
- Tęskniłem za tym – Powiedział po chwili Daniel.
- Za czym ? – Zapytałem zerkając na niego.
- Za tymi naszymi sprzeczkami.
- Dobra teraz to ty brzmisz jak kobieta. – powiedziałem za co uderzył mnie w ramię.
Po godzinie meczu wstałem z miejsca i pożegnałem się z kumplem idąc na górę do pokoju. Wszedłem do niego i na palcach podszedłem do łóżka na którym spała dziewczyna. Położyłem się obok niej przyglądając się dziewczynie. Była bardzo piękna. Nie zasłużyła na to co ją spotkało. Jest bardzo mądra, delikatna i wrażliwa. Dlaczego musiała przez to wszystko przejść ?  Poczułem w kieszeni wibrację. Odsunąłem się trochę od dziewczyny i wyciągnąłem komórkę. Na wyświetlaczu zobaczyłem zdjęcie mojego ojca. Wkurzony wstałem, wyszedłem na balkon po czym odebrałem telefon.
- Czego ty kurwa chcesz ? – Warknąłem do telefonu.
- Coś ty tak wkurzony synu  ?. – Zaśmiał mi się do telefonu. – Słyszałem, że nasza kochana Jennifer dowiedziała się już co stało się z jej rodzicami.
- I co zadowolony jesteś ?! Kurwa ty powinieneś się leczyć na głowę! – Wykrzyknąłem wkurzony i mocniej ścisnąłem telefon. Już miałem zakończ naszą rozmowę kiedy zatrzymał mnie jego głos.
- Poczekaj chciałbym abyś coś przekazał dziewczynie.
- Co ? - zapytałem się już zrezygnowanym głosem chciałem już zakończyć tą bezsensowną rozmowę.
- Powiedz, że to co teraz się stało jest tylko początkiem i mam dla niej dużo więcej zaplanowane. Jeśli chcę żeby nic więcej się nie stało niech dobrowolnie do mnie przyjdzie. - Powiedział po czym od razu się rozłączył. Wkurzony uderzyłem pięścią w ścianę obok balkonu.  Moja klatka piersiowa szybko się unosiła przez zdenerwowanie. Nikt inny jak ojciec nie podnosił mi tak ciśnienia.
- Justin - Usłyszałem cichutki głos dziewczyny. Spojrzałem w jego kierunku i zobaczyłem jak stała w drzwiach balkonowych. Wyglądała tak bardzo krucho. - Wszystko w porządku ? Usłyszałam jakiś krzyk.
- Zdawało ci się - Powiedziałem siląc się na uśmiech.
- Może - Powiedziała wąchając się.  Widać było że zaczęła się trochę trząść z zimna.
- Choć wejdźmy do pokoju bo zaraz mi tu zmarzniesz- Powiedziałem po czym ruszyłem się w jej stronę i złapałem dziewczynę z rękę i pociągnąłem do środka, a następnie  położyliśmy się na łóżku.
- Która jest godzina ? - Zapytała się po chwili.
Zerknąłem na zegarek, który miałem założony na ręce i odpowiedziałem dziewczynie.
- 17.
- To wcześnie, a ja jestem strasznie zmęczona. - Pod koniec swojej wypowiedzi ziewnęła.
- Nie dziwię ci się dużo przeszłaś. - Powiedziałem i ucałowałem jej  czoło - Dobranoc
Chciałem już wyjść z pokoju i zostawić dziewczynę żeby sobie odpoczęła ale zatrzymał mnie jej cichy głosik.
- Justin mógłbyś ze mną zostać ?
Odwróciłem się do niej i od razu podszedłem do łózka.
-Oczywiście księżniczko - Przyciągnąłem jej ciało do swojego. Swoją głowę położyła na mojej klatce piersiowej.
- Dziękuję - Odpowiedziała mocno się we mnie wtulając.
- Nie masz za co dziękować - Powiedziałem.
Po kilku minutach dziewczyna zasnęła w moich ramionach . Przyglądałem jej się przez krótką chwilę po czym sam usnąłem.

***
W końcu skończyłam to... coś. Mam nadzieję, że choć trochę się wam spodoba (bo mi nie za bardzo).

Do następnego :*