Nie odwracają się przyśpieszyłam. W moich oczach pojawiły
się łzy przez obraz umierającego Justina, który pojawił się przed moimi oczami. Jezu Jenn weź się w garść
może to nie jego postrzelili. Próbowałam się pocieszyć, ale wiedziałam i
czułam, że to nie prawda. Ich było pięciu, a Justin był sam.
Nie mogąc dalej biegnąć usiadłam na pieni drzewa. Schowałam
twarz w dłoniach, a z moich oczu poleciały łzy. Byłam specyficznie nastawiona
do tej sytuacji. Justin najprawdopodobniej zginął ratując mnie, a ja nie wiem co zrobię bez
niego. Przez ten cały czas jaki z nim spędziłam przywiązałam się trochę do
niego. Jest, czy raczej był bardzo fajnym chłopakiem. Na niego nie można było
się długo złościć, wystraszy tylko na niego tylko spojrzeć, a cała złość od
razu mija. Pokochałam go, a nawet mu tego nie powiedziałam.
Usłyszała trzask gałęzi za sobą i od razu się podniosłam,
chociaż na prawdę nie chciałam się ruszać. Pobiegłam przed siebie uważnie
kładąc nogi tak żeby nie narobić dużego
hałasu. Przedzierałam się przez gęste krzaki, W pewnej chwili gałąź drzewa uderzyła
mnie w twarz. Upadłam na ziemie i przyłożyłam dłoń do policzka, który
niemiłosiernie mnie bolał. Odsunęłam dłoń od policzka i zobaczyłam, że jest
umazana od krwi.
- Świetnie - Mruknęłam do siebie
pod nosem.
Podniosłam się z ziemi i poszłam w głąb lasu. Przedzierałam
się przez wysokie krzaki. Było strasznie mokro i zimno. Po pół godzinie byłam
już cała przemoczona. Na moje nieszczęście nie miałam na sobie żadnej bluzy,
ani swetra, a zaczął padać deszcz. Podeszłam w stronę płaczącej wierzby i usiadłam
pod nią. Schowałam twarz w dłonie z bezradności. Nie wiedziałam co mam zrobić.
Gdyby był tylko przy mnie Justin to na pewno by coś wymyślał. Westchnęłam
głośno i odchyliłam głowę do tyłu tak, że krople deszczu na nią spadały.
Zamknęłam oczy zaczęłam się zastanawiać co mam dalej zrobić. Nie wiem gdzie
jestem, a nie mam tutaj żadnej rodziny, a z przyjaciółką się pokłóciłam.
Usłyszałam jakiś trzask gałęzi blisko mnie ale nie ruszyłam
się. Nic mi już nie zostało więc po co ? -- Jennifer ! - Usłyszałam męski głos.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to przecież głos Daniela. Szybko
podniosłam się z ziemi.
- Daniel ?! - Krzyknęłam w tym samym kierunku skąd
usłyszałam głos chłopaka.
- Jenn gdzie jesteś ?
Rozejrzałam się dookoła, ale nie wiedziałam dokładnie gdzie
jestem.
- Nie wiem. Koło płaczącej
wierzby,
Po chwili moim oczom pokazał się chłopak. Szybko do niego
pobiegłam i mocno go przytuliłam.
- Jak dobrze cię widzieć -
Powiedziałam w jego koszulkę.
- Ciebie też mała.- Odpowiedział przytulając mnie do
siebie mocniej. Po chwili się od niego odsunęłam i popatrzyłam na jego twarz.
- Wiesz co z Justinem? Kazał mi
uciekać i usłyszałam wystrzał z pistoletu - Dokończyłam ostatnią część zdania
jąkając się przez płacz.
- Ciii. Uspokój się z nim jest wszystko w porządku.
- Naprawdę ?
- Tak jest obok domu. -
Powiedział posyłając mi lekki, pocieszający uśmiech.
- To chodźmy- Pociągnęłam chłopaka za rękaw koszulki żeby się ruszył. Chciałam jak
najszybciej spotkać się z Justinem.
- Jennifer to nie w tą stronę -
Powiedział rozbawiony chłopak, na co się szybko zatrzymałam. Wziął mnie pod
ramię i zaprowadził w właściwą stronę. Przedzieraliśmy się znowu przez krzaki.
Jak na razie miałam dość lasów. Kiedy wyszliśmy w końcu z niego ruszyłam
szybkim krokiem w stronę budynku. Zobaczyłam jak jakiś samochód pod niego
podjeżdża, a z niego wychodzi Justin. Od razu do niego pobiegłam. Chłopak kiedy
mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i rozłożył ramiona w których się po chwili
znajdowałam.
- Boże, jak ja się o ciebie martwiłam
! - Powiedziałam mu zaciskając mocniej swoje ramiona wokół jego szyi.
- Nic mi nie jest - Przyciągając mnie jeszcze bliżej do siebie.
- Ale jak to - Odsunęłam się,
żeby na niego popatrzyć. - Słyszałam strzał.
- To nie ja dostałem - Powiedział
spuszczając wzrok na ziemię. Wzięłam jego twarz w dłonie i podniosłam lekko do
góry, żeby na mnie spojrzał.
- Później ci powiem - Powiedział.
Wiedziałam, że nie chciał mi tego powiedzieć ale tak łatwo nie odpuszczę i tak
się dowiem.
- Dobrze.
- Choć wejdziemy do domu jesteś
cała zmarznięta i widzę, że krwawisz - Na tę ostatnią część zdania zmarszczył
brwi.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął lekko do domu. Kiedy
przekroczyliśmy próg zobaczyłam Daniela w kuchni jak coś robił, chciałam iść do
niego ale Justin pociągnął mnie do "naszego" pokoju. Kiedy tam
weszliśmy chłopak kazał usiąść mi na łóżku, a sam udał się do łazienki po
chwili przychodząc z wodą utlenioną i wacikami w ręce. Podszedł do mnie i uklęknął pomiędzy moimi
nogami. Nalał wody na wacik i z skupioną
miną zaczął opatrywać moją ranę na policzku. Kiedy skończył zakleił ją
plastrem, a następnie pocałował mnie w nią.
- Teraz to się zagoi- Powiedział
z uśmiechem, po czym wstał i zaniósł wszystko do łazienki. Byłam wdzięczna, że
poszedł i nie widział jak moja twarz się zaczerwieniła, a ja stałam się
pomidorem.
Po pięciu minutach wyszedł z łazienki i podszedł do mnie.
- Nalałem dla ciebie wodę do
wanny. - Powiedział podając mi rękę żeby pomóc mi wstać. Chwyciłam za nią i
podniosłam się. - Idź się umyć, a ja poszukam dla ciebie jakiś czystych ciuchów
dobrze ?
- Dobrze
Justin wyszedł z pokoju, a ja poszłam do łazienki. Usiadłam
w wannie i odchyliłam głowę do tyłu. Po chwili wzięłam do ręki gąbkę i zaczęłam
szorować swoje całe ciało. Kiedy już się umyłam. Spuściłam wodę i wzięłam
ręcznik, który był obok mnie i się nim wytarłam, a następnie zakryłam. Stanęłam
przed lustrem i wzięłam do ręki szczotkę do włosów. Wyglądałam okropnie.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili głos chłopaka.
- Mogę wejść ?
- Tak. - Krzyknęłam pozwalając mu
wejść do łazienki.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Justin.
- Znalazłem dla ciebie jakieś
stare ciuchy Daniela. Nie wiem czy będą dobre, ale tylko to było.- Powiedział
podając mi ciuchy.
- Dzięki - Powiedziałam biorąc je
od niego. Chłopak odwrócił się i wyszedł z łazienki, a ja szybko się ubrałam.
Ubrania były trochę na mnie za duże i wyglądałam w nich jak jakiś worek.
Westchnąłem i wyszłam z łazienki. Justin siedział na łóżku i kiedy usłyszał jak
drzwi się otworzyły podniósł głowę do góry. Kiedy mnie zobaczył podniósł się z łóżka i podszedł do
mnie.
- Jak się czujesz? - Zapytał się
kładąc swoje ręce na moich biodrach.
- Dobrze, nie przejmuj się.
- To dobrze. Jesteś już gotowa ?
- Tak, a czemu się pytasz ? -
Zapytałam się marszcząc brwi
- Bo zaraz wyjeżdżamy -
Powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Gdzie ?
- Niespodzianka.
- Justin no proszę powiedz mi -
Poprosiłam go ale on tylko pokręcił przecząco głową.
- Nie ma mowy skarbie.
- Nienawidzę niespodzianek-
Burknęłam pod nosem.
- Nie marudź - Powiedział i
złapał mnie za rękę, i pociągnął mnie do
wyjścia z pokoju. Zeszliśmy na dół, a tam już na nas czekał Daniel.
- Już jedziecie ? - Zapytał się
pacząc na nas z uśmiechem na twarzy. Popatrzyłam podejrzliwie na nich.
Wiedziałam, że coś kombinują tylko nie wiem co.
- Tak - Odezwał się Justina.
- To do zobaczenia - Powiedział
żegnając się najpierw ze mną, a później z Justinem.
Wyszliśmy. Z domu i poszliśmy w stronę samochodu. Podniosłam
do góry jedną brew i popatrzyłam się
pytająco na Justina.
- Daniel mi pożyczył swój stary
samochód..
Kiwnęłam głową i weszłam do środka. Zapięłam pasy i w tym
czasie Justin ruszył.
- To kiedy mi powiesz gdzie
jedziemy - Zapytałam się jego.
- Nie powiem ci. Dowiesz się
kiedy dojedziemy. - Odpowiedział mi nie spuszczając wzroku z drogi.
Założyłam ręce na pierś i odwróciłam twarz do szyby bocznej.
Nienawidzę niespodzianek. Zawsze się zastanawiam gdzie ktoś mnie zabiera. To
będzie długa podróż.
****
Mamy kolejny rozdział. Jak myślicie gdzie Justin zabiera Jennifer ? ;).
Do następnego ! :*
****
Mamy kolejny rozdział. Jak myślicie gdzie Justin zabiera Jennifer ? ;).
Do następnego ! :*
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, dziękujemy że tak często dodajesz :-)
OdpowiedzUsuń