środa, 24 czerwca 2015

16 "Co z Justinem ?"

Nie odwracają się przyśpieszyłam. W moich oczach pojawiły się łzy przez obraz umierającego Justina, który pojawił się  przed moimi oczami. Jezu Jenn weź się w garść może to nie jego postrzelili. Próbowałam się pocieszyć, ale wiedziałam i czułam, że to nie prawda. Ich było pięciu, a Justin był sam.
Nie mogąc dalej biegnąć usiadłam na pieni drzewa. Schowałam twarz w dłoniach, a z moich oczu poleciały łzy. Byłam specyficznie nastawiona do tej sytuacji. Justin najprawdopodobniej zginął  ratując mnie, a ja nie wiem co zrobię bez niego. Przez ten cały czas jaki z nim spędziłam przywiązałam się trochę do niego. Jest, czy raczej był bardzo fajnym chłopakiem. Na niego nie można było się długo złościć, wystraszy tylko na niego tylko spojrzeć, a cała złość od razu mija. Pokochałam go, a nawet mu tego nie powiedziałam.
Usłyszała trzask gałęzi za sobą i od razu się podniosłam, chociaż na prawdę nie chciałam się ruszać. Pobiegłam przed siebie uważnie kładąc nogi  tak żeby nie narobić dużego hałasu. Przedzierałam się przez gęste krzaki, W pewnej chwili gałąź drzewa uderzyła mnie w twarz. Upadłam na ziemie i przyłożyłam dłoń do policzka, który niemiłosiernie mnie bolał. Odsunęłam dłoń od policzka i zobaczyłam, że jest umazana od krwi.
- Świetnie - Mruknęłam do siebie pod nosem.
Podniosłam się z ziemi i poszłam w głąb lasu. Przedzierałam się przez wysokie krzaki. Było strasznie mokro i zimno. Po pół godzinie byłam już cała przemoczona. Na moje nieszczęście nie miałam na sobie żadnej bluzy, ani swetra, a zaczął padać deszcz. Podeszłam w stronę płaczącej wierzby i usiadłam pod nią. Schowałam twarz w dłonie z bezradności. Nie wiedziałam co mam zrobić. Gdyby był tylko przy mnie Justin to na pewno by coś wymyślał. Westchnęłam głośno i odchyliłam głowę do tyłu tak, że krople deszczu na nią spadały. Zamknęłam oczy zaczęłam się zastanawiać co mam dalej zrobić. Nie wiem gdzie jestem, a nie mam tutaj żadnej rodziny, a z przyjaciółką się pokłóciłam.
Usłyszałam jakiś trzask gałęzi blisko mnie ale nie ruszyłam się. Nic mi już nie zostało więc po co ? -- Jennifer ! - Usłyszałam męski głos. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to przecież głos Daniela. Szybko podniosłam się z ziemi.
- Daniel ?! -  Krzyknęłam w tym samym kierunku skąd usłyszałam głos chłopaka.
- Jenn gdzie jesteś ?
Rozejrzałam się dookoła, ale nie wiedziałam dokładnie gdzie jestem.
- Nie wiem. Koło płaczącej wierzby,
Po chwili moim oczom pokazał się chłopak. Szybko do niego pobiegłam i mocno go przytuliłam.
- Jak dobrze cię widzieć - Powiedziałam w jego koszulkę.
- Ciebie  też mała.- Odpowiedział przytulając mnie do siebie mocniej. Po chwili się od niego odsunęłam i popatrzyłam na jego twarz.
- Wiesz co z Justinem? Kazał mi uciekać i usłyszałam wystrzał z pistoletu - Dokończyłam ostatnią część zdania jąkając się przez płacz.
 - Ciii. Uspokój się z nim jest wszystko w porządku.
- Naprawdę ?
- Tak jest obok domu. - Powiedział posyłając mi lekki, pocieszający uśmiech.
- To chodźmy- Pociągnęłam chłopaka za rękaw koszulki żeby się ruszył. Chciałam jak najszybciej spotkać się z Justinem.
- Jennifer to nie w tą stronę - Powiedział rozbawiony chłopak, na co się szybko zatrzymałam. Wziął mnie pod ramię i zaprowadził w właściwą stronę. Przedzieraliśmy się znowu przez krzaki. Jak na razie miałam dość lasów. Kiedy wyszliśmy w końcu z niego ruszyłam szybkim krokiem w stronę budynku. Zobaczyłam jak jakiś samochód pod niego podjeżdża, a z niego wychodzi Justin. Od razu do niego pobiegłam. Chłopak kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i rozłożył ramiona w których się po chwili znajdowałam.
- Boże, jak ja się o ciebie martwiłam ! - Powiedziałam mu zaciskając mocniej swoje ramiona wokół jego szyi.
- Nic mi nie jest - Przyciągając mnie jeszcze bliżej do siebie.
- Ale jak to - Odsunęłam się, żeby na niego popatrzyć. - Słyszałam strzał.
- To nie ja dostałem - Powiedział spuszczając wzrok na ziemię. Wzięłam jego twarz w dłonie i podniosłam lekko do góry, żeby na mnie spojrzał.
- Później ci powiem - Powiedział. Wiedziałam, że nie chciał mi tego powiedzieć ale tak łatwo nie odpuszczę i tak się dowiem.
- Dobrze.
- Choć wejdziemy do domu jesteś cała zmarznięta i widzę, że krwawisz - Na tę ostatnią część zdania zmarszczył brwi.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął lekko do domu. Kiedy przekroczyliśmy próg zobaczyłam Daniela w kuchni jak coś robił, chciałam iść do niego ale Justin pociągnął mnie do "naszego" pokoju. Kiedy tam weszliśmy chłopak kazał usiąść mi na łóżku, a sam udał się do łazienki po chwili przychodząc z wodą utlenioną i wacikami w ręce.  Podszedł do mnie i uklęknął pomiędzy moimi nogami. Nalał wody na wacik i  z skupioną miną zaczął opatrywać moją ranę na policzku. Kiedy skończył zakleił ją plastrem, a następnie pocałował mnie w nią.
- Teraz to się zagoi- Powiedział z uśmiechem, po czym wstał i zaniósł wszystko do łazienki. Byłam wdzięczna, że poszedł i nie widział jak moja twarz się zaczerwieniła, a ja stałam się pomidorem.
Po pięciu minutach wyszedł z łazienki i podszedł do mnie.
- Nalałem dla ciebie wodę do wanny. - Powiedział podając mi rękę żeby pomóc mi wstać. Chwyciłam za nią i podniosłam się. - Idź się umyć, a ja poszukam dla ciebie jakiś czystych ciuchów dobrze ?
- Dobrze
Justin wyszedł z pokoju, a ja poszłam do łazienki. Usiadłam w wannie i odchyliłam głowę do tyłu. Po chwili wzięłam do ręki gąbkę i zaczęłam szorować swoje całe ciało. Kiedy już się umyłam. Spuściłam wodę i wzięłam ręcznik, który był obok mnie i się nim wytarłam, a następnie zakryłam. Stanęłam przed lustrem i wzięłam do ręki szczotkę do włosów. Wyglądałam okropnie.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili głos chłopaka.
- Mogę wejść ?
- Tak. - Krzyknęłam pozwalając mu wejść do łazienki.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Justin.
- Znalazłem dla ciebie jakieś stare ciuchy Daniela. Nie wiem czy będą dobre, ale tylko to było.- Powiedział podając mi ciuchy.
- Dzięki - Powiedziałam biorąc je od niego. Chłopak odwrócił się i wyszedł z łazienki, a ja szybko się ubrałam. Ubrania były trochę na mnie za duże i wyglądałam w nich jak jakiś worek. Westchnąłem i wyszłam z łazienki. Justin siedział na łóżku i kiedy usłyszał jak drzwi się otworzyły podniósł głowę do góry. Kiedy mnie  zobaczył podniósł się z łóżka i podszedł do mnie.
- Jak się czujesz? - Zapytał się kładąc swoje ręce na moich biodrach.
- Dobrze, nie przejmuj się.
- To dobrze. Jesteś już gotowa ?
- Tak, a czemu się pytasz ? - Zapytałam się marszcząc brwi
- Bo zaraz wyjeżdżamy - Powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Gdzie ?
- Niespodzianka.
- Justin no proszę powiedz mi - Poprosiłam go ale on tylko pokręcił przecząco głową.
- Nie ma mowy skarbie.
- Nienawidzę niespodzianek- Burknęłam pod nosem.
- Nie marudź - Powiedział i złapał mnie za rękę, i pociągnął mnie  do wyjścia z pokoju. Zeszliśmy na dół, a tam już na nas czekał Daniel.
- Już jedziecie ? - Zapytał się pacząc na nas z uśmiechem na twarzy. Popatrzyłam podejrzliwie na nich. Wiedziałam, że coś kombinują tylko nie wiem co.
- Tak - Odezwał się Justina.
- To do zobaczenia - Powiedział żegnając się najpierw ze mną, a później z Justinem.
Wyszliśmy. Z domu i poszliśmy w stronę samochodu. Podniosłam do góry jedną brew i popatrzyłam się  pytająco na Justina.
- Daniel mi pożyczył swój stary samochód..
Kiwnęłam głową i weszłam do środka. Zapięłam pasy i w tym czasie Justin ruszył.
- To kiedy mi powiesz gdzie jedziemy - Zapytałam się jego.
- Nie powiem ci. Dowiesz się kiedy dojedziemy. - Odpowiedział mi nie spuszczając wzroku z drogi.


Założyłam ręce na pierś i odwróciłam twarz do szyby bocznej. Nienawidzę niespodzianek. Zawsze się zastanawiam gdzie ktoś mnie zabiera. To będzie długa podróż.

****
Mamy kolejny rozdział. Jak myślicie gdzie Justin zabiera Jennifer ? ;). 
Do następnego ! :*

2 komentarze: