Szybko wróciłem na palcach do pokoju.
- Jenn wstawaj musimy uciekać. - Wyszeptałem
do dziewczyny ale ona nie zareagowała. Podszedłem do łózka po stronie
dziewczyny, a następnie ukucnęłam przy niej. - Jenn wiem, że ci jest ciężko ale
musimy naprawdę się zbierać. – Powiedziałem zakładając jej kosmyk włosów za
ucho.
- Juss - wychrypiała dziewczyna, po
czym otworzyła oczy i spojrzała na mnie. W jej spojrzeniu zobaczyłem straszny ból.
Moje serce ścisnęło się na ten widok. - Zostaw mnie.
- Nie mogę tego zrobić. - Powiedziałem
do niej na co dziewczyna pokręciła głową. - Czemu nie chcesz iść ze mną ? - Na
prawdę nie rozumiałem jej w te chwili.
- Po prostu to nie ma sensu. Przeze
mnie giną osoby, które kocham. Nie chcę żeby tobie przydarzyło to samo.
- Jennifer - usiadłem obok niej i przyciągnąłem
ją na swoje kolana i pogłaskałem po plecach. - Wiem jak się czujesz, ale na prawdę
nie mamy czasu. - Podniosłem się z łóżka z dziewczyną na rękach i udałem się do
okna. Postawiłem dziewczynę na ziemi, a sam otworzyłem okno. Zerknąłem na dół.
Było wysoko ale nie, aż tak żebyśmy nie mogli skoczyć. Podałem Jenn rękę.
Zastanawiała się ale po chwili złapał za nią i wspięła się na parapet. Popatrzyła
na dół po czym spojrzała na mnie. W jej spojrzeniu zobaczyłem strach.
- No dalej nic ci się nie stanie. -
Posłałem jej lekki, uspokajający uśmiech.
Jennifer wahając się skoczyła. Spojrzałem za nią i zobaczyłem
jak upadła przewracając się. W tym samym monecie usłyszałem jak za mną
otwierają się drzwi. Popatrzyłem się w tamtym kierunku i zobaczyłem tego
mężczyznę z dołu. Szybko wszedłem na parapet i skoczyłem. Wylądowałem obok Jennifer.
Szybko się podniosłem i ukucnąłem obok niej.
- Jenn wszystko jest w porządku ? - Zapytałam się dziewczyny.
- Tak.- Powiedziała podnosząc się, a ja za nią.
Złapałem ją za rękę i pobiegliśmy jak najdalej od tego domu w
stronę polany, która była za domem.
Kiedy byliśmy już daleko
odwróciłem się i zobaczyłem płomienie. Spiąłem się , a Jennifer musiała to wyczuć,
bo odwróciła się w moim kierunku. Kiedy zobaczyła jak dom się pali wraz z jej
rodzicami źrenice jej się rozszerzyły i ruszyła z swojego miejsca. Szybko
złapałem ją za łokieć i przyciągnąłem do siebie, po czym objąłem ją maco
ramieniem. Dziewczyna wyrywała się, biła mnie w klatkę piersiową i krzyczała żebym ją puścił, ale nie zrobiłem
tego. Po dłuższej chwili poddała się i rozpłakała w moją koszulkę. Wziąłem ją
na ręce i ruszyłem przez lasek. Co chwilę patrzyłem za siebie, czy aby na pewno
nikt za nami nie podąża. Doszedłem do drogi i ruszyłem w nieznanym dla mnie
kierunku. Chciałem jak najszybciej zabrać Jennifer od tego miejsca. Powoli się zaczynało
ściemniać, a ja nadal szedłem z dziewczyną na rękach. Na szczęście zasnęła i
już nie płakała. Wiem, że teraz ten czas będzie dla niej bardzo trudny, Popatrzyłem
na nią. Była strasznie przygnębiona, aż ścisnęło mi się serce na ten widok.
Przy niej staję się bardzo miękki. Podniosłem głowę i zauważyłem duży budynek,
a na nim szyld z napisem hotel. Ruszyłem szybkim krokiem do budynku. Wszedłem
do niego i wynająłem pokój dla nas. Wszedłem po schodach na pierwsze piętro, po
czym podszedłem do drzwi z odpowiednim numerem, a następnie chwyciłem za klamkę
i przekręciłem ją. Wszedłem do środka i od razu podszedłem do łózka, odsunąłem
kołdrę i delikatnie położyłem Jennifer na nim. Przykryłem ją kołdrą i poszedłem
zamknąć drzwi. Wszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro wyglądałem okropnie.
Włosy sterczały mi w różnych kierunkach, a twarz była ubrudzona. Puściłem wodę
i przepłukałem twarz.
- Nie proszę ! - Usłyszałem krzyk Jennifer. Od
razu zakręciłem wodę i wybiegłem z łazienki po czym stanąłem przy łóżku.
Widziałem jak Jennifer rzucała się na łóżku. Usiadłem obok niej i lekko potrząsnąłem jej ramieniem.
- Jennn. - Powiedziałem cicho. Zobaczyłem
jak dziewczyna szybko podniosła się od razu i rozglądała się naokoło. - Jenn - Powtórzyłem.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Widziałem jak w jej oczach pojawiły się
łzy, Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i mocno objąłem.
- Juussstiina ooonni nieee żyjją
- Załkała mi w koszulkę. Pogłaskałem
dłonią jej plecy.
- Spokojnie, wszystko będzie w porządku
- Próbowałem ją pocieszyć. Wiem, że to dla niej bardzo trudne chwile.
- Wcale nie - załkała mi w koszulkę
i mocno się w nią przytuliła.
Na chwilę puściłem ją i poprawiłem się na łóżku i przyciągnąłem
dziewczynę do siebie. Nie odezwałem się do niej już, ponieważ wiedziałem, że
teraz potrzebuje spokoju, a nie moich ciągłych pytań.
Po mniej więcej godzinie dziewczyna uspokoiła się i usunęła.
Pomału żeby jej nie obudzić podniosłem się z łózka I wyszedłem na balkon i przymknąłem cicho drzwi balkonowe.
Podeszłam do barierek i oparłem się o nie. Włączyłem telefon, a następnie
kliknąłem na ekran. Szukałem kogoś kto mógłby mi pomóc. Po chwili poszukiwań
zatrzymałem się przy imieniu Dominik. Był to mój dobry przyjaciel przyjaźniliśmy
się od czasów podstawówki, ale niestety wraz z rodzicami wyprowadził się do
innego miasta, ale nadal mieliśmy kontakt. Zerknąłem na zegar i zobaczyłem, że
jest dość wcześnie wiec kliknąłem na zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do
ucha. Po chwili usłyszałem dobrze znany mi głos.
- Tak ?
-
Siemka Daniel tu Justin - Powiedziałem do telefonu.
- Justin ? Kopę lat stary, co tam u
ciebie? Dawno się nie odzywałeś - Powiedziałam
z urazem chłopak, ale słychać było że się cieszy, że mną rozmawia.
- Miałem sporo na głowie - westchnęłam
cicho.- mam do ciebie prośbę mógłbym raz z moja przyjaciółka zatrzymać się u
ciebie ?
-
Z przyjaciółką ?- Usłyszałem niedowierzający
głos mojego kumpla.
- Tak z przyjaciółka- powiedziałem,
chociaż tak naprawdę miałem zamiar nazwać ja swoją dziewczyną, ale nadal nie
wiem co ona do mnie czuje, a to nie był
odpowiedni czas, żeby ją o to zapytać.
- No pewnie stary. Kiedy masz
zamiar przyjechać ?
- Jutro .
- Spoko to do zobaczenia. – Powiedział,
po czym zakończyłem połączenie. Wszedłem z powrotem do pokoju i podszedłem do
łóżka. Położyłem się na nim i obiektem dziewczynę przyciągając ja do siebie. Jennifer
wtuliła się w moją klatkę piersiową. Przyjrzałem się jej twarzy. Teraz
wyglądała spokojnie, ale na policzkach miała zaschnięte ślady po łzach i
zaczerwienione nos i policzki. Pogładziłem ją ręką po głowie. Chciałbym
zaoszczędzić jej tego bólu co teraz przechodzi, ale wiem że nie mogę.
Westchnąłem głośno i nakryłem nas kołdrą, a po chwili usnąłem.
***
Przepraszam, że rozdział nudny i krótki ale jakoś nie miałam pomysłu na napisanie go. Mam nadzieję, że następny pójdzie mi szybciej :D.
Do następnego ! L*