Obudziłam się, a na moich ustach pojawił się wielki uśmiech. Uchyliłam oczy i popatrzyłam w stronę gdzie powinien spać Justin, ale nie było go. Usiadłam na łóżku i rozjeżdżałam się dookoła. Nie widziałam go nigdzie. Przesunęłam się na łóżku i położyłam nogi na podłodze. Założyłam na siebie koszulkę Justina, która leżała na podłodze. Wstałam i od razu poczułam pól między nogami. Zgięłam się w pół i w tym samym czasie drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich pojawił się Justin. Gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie.
- Boże Jenn co ci jest ?- Złapał mnie i podniósł w stylu panny młodej. Podszedł do łózka i położył mnie na nim.
- Boli - wyjęczałam łapiąc się za brzuch.
- To pewnie przez wczoraj - Usiadł koło mnie na łóżku. Po jego wyrazie twarzy widziałam, że obwinia się o to.
- Justin to nie twoja wina. - Położyłam mu rękę na plecach, ale odepchnął ją.
- Nie prawda to przeze mnie cię boli - Powiedział smutnym głosem, spuszczając głowę.
- Nie! Justin - Delikatnie przeniosłam się na jego kolana powstrzymując jęki bólu, które chciały wydostać się z moich ust. - To nie twoja wina. Po prostu to był mój pierwszy raz. Poboli i przestanie, a ty się nie zadręczaj to była cudowna noc.
- Naprawdę tak uważasz ? - Zapytał się podnosząc głowę do góry.
- Tak. Było cudownie.- Powiedziałam całując go w policzek. - Dziękuję ci.
- Nie masz za co dziękować. - Powiedział głaszcząc mnie po policzku.- Dla mnie też była cudowna.
- Naprawdę ? - Zapytałam się, a chłopak zaśmiał się.
- Tak kochanie.
Z uśmiechem przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek.
- Ok. Zapraszam więc na śniadanie. - Podniósł mnie z łóżka i wyszedł z pokoju.
- Justin co ty robisz ?! Puszczaj mnie!
- Nie ma mowy. - Zaśmiał się wchodząc do kuchni.
Posadził mnie na krześle i podał mi talerz z kanapkami oraz herbatę .
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy.
Przyniósł jedzenie jeszcze dla siebie i zaczęliśmy jeść. Kiedy skończyliśmy chciałam wziąć talerze i zanieść do zmywarki, ale chłopak wyprzedził mnie, i kazał siedzieć na miejscu. Westchnęłam zrezygnowana i niechętnie się go posłuchałam.
Po chwili Justin wrócił i wziął mnie znowu na ręce.
- Napuściłem ci wodę do wanny - Wymruczał do mojego ucha.
Wszedł do łazienki i posadził mnie na brzegu wanny. Zakręcił wodę a następnie pomógł ściągnąć mi koszulę przez głowę. Wystawił do mnie rękę którą chwyciłam i z pomocą weszłam i usiadłam w wannie. Justin szybko ściągnął z siebie bokserki i wszedł za mną do wanny. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy. Chłopak musiał wlać coś do wanny ponieważ czułam zapach róż. W tej chwili chciałaby zatrzymać czas. Czułam się wspaniale.
Kiedy woda stała się letnia umyliśmy się. Justin pierwszy wyszedł z wanny i okrył się ręcznikiem wokół bioder. Następnie pomógł mi wyjąć i zawiązał drugi ręcznik wokół mnie.
- I jak się czujesz ? - Zapytał całując moje ramię.
- Znacznie lepiej.- Uśmiechnęłam się do niego. Nie kłamałam ból, który czułam trochę ustąpił. Był teraz tylko lekko wyczuwalny.
- To dobrze. - Pocałował mnie w policzek. - Zaraz wracam.
Wyszedł z pomieszczenia, a ja podeszłam do lustra. Chwyciłam szczotkę i rozczesałam swoje długie włosy. Kiedy skończyłam odłożyłam szczotkę na półkę.
- Jestem - Poczułam ręce Justina na swoich biodrach. Wyprostowałam się i zobaczyłam jego twarz w odbiciu lustra. - Przyniosłem ubrania żebyśmy mogli się przebrać.
Odwróciłam się od lustra i obaczyłam kupkę ubrań na półce obok wanny . Podeszłam do nich i wzięłam je w ręce. Założyłam je wszystkie na siebie i zwróciłam się do Justina.
- Skąd masz te rzeczy ?
- To ubrania rodziców Daniela. Zawsze kupują dużo i większość nie noszą.
Kiedy byliśmy już ubrani wyszliśmy z łazienki.
- To co chcesz dzisiaj robić ? Możesz wybierać.- Powiedział Justin łapiąc mnie w pasie.
- Nie wiem. Na pewno nic męczącego. Chcę odpocząć.
Chłopak przez chwilę się zamyślił, po czym powiedział.
- To co idziemy nad jeziorko ? Popływamy, popalamy się ?
- Z chęcią.
Justin wziął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju. Weszliśmy jeszcze do kuchni. Szatyn wziął koszyk piknikowy i zapakował tam trochę jedzenia. Wszedł jeszcze do salonu i wrócił z kocem w ręce. Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu trzymając się za rękę. Pogoda była piękna słońce świeciło na niebie nie było ani jednej chmurki. Idealna pogoda na leniuchowanie.
Kiedy doszliśmy do jeziorka Justina rozłożył koc i postawił obok niego koszyk z jedzeniem. Ja szybko się rozebrałam i pobiegłam w stronę jeziorka. Usłyszałam za sobą krzyk Justina żebym poczekała na niego, ale nie posłuchałam się. Przystanęłam przed wodą i pomału zanurzałam się. Wydawała się strasznie zimna.
- Raz kozie śmierć - Mruknęłam pod nosem i zanurzyłam się cała w wodzie.
Popłynęłam kawałek, ale zatrzymały mnie ręce oplatające w pasie.
- Ładnie to tak nie czekać na mnie ? - Wszeptał mi do ucha na co się zaśmiałam.- Z czego się śmiejesz ?
- Mam łaskotki. - Odwróciłam się do niego i zobaczyłam błysk w jego oczach.
- Naprawdę ?
- O nie ! - Powiedziałam odpychając chłopaka i szybko popłynęłam do brzegu. Wiedziałam co mu chodzi po głowie i nie zamierzałam do tego dopuścić. Szybko wybiegłam z wody i zaczęłam biec słyszałam cały czas głośne kroki chłopaka za mną. Usłyszałam, że jest już blisko chciałam przyśpieszyć, ale poczułam jak coś wbija mi się w nogę i upadłam.
- Jenn ! - Krzyknął chłopak i szybko się przy mnie znalazł. Wziął w swoje ręce moją stopę i ze skupieniem popatrzył na nią.
- Wbiło ci się szkło w nogę. - Delikatnie puścił moją nogę. Wstał i podszedł do mnie biorąc mnie na ręce. Podszedł do koca i położył mnie na nim - Pobiegnę do domu po apteczkę i zaraz wracam. - Pocałował mnie w czoło, wstał i pobiegł do domu.
- No tak zawsze muszę sobie coś zrobić. - Powiedziałam sama do siebie i głośno westchnęłam.
Po krótkiej chwili Justin pojawił się obok mnie i wziął w swoje ręce delikatnie moją nogę.
- Ok, to najpierw muszę wyjąć szkło może trochę zaboleć - Uprzedził mnie i wziął do ręki pęsetę i przybliżył do mojej nogi. Mocno zacisnęłam szczękę kiedy poczułam ból. Na szczęście chłopak szybko się uwiną i po dwóch minutach było po wszystkim, a on bandażował mi nogę. Kiedy skończył odstawił wszystko obok koca i położył się obok obejmując mnie.
- No to na dzisiaj koniec z wodą.
- Przepraszam - Powiedziałam bawiąc się jego koszulką.
- Nie masz za co. Każdemu się to mogło stać. Nie przejmuj się. - Podparł się na łokciu i pocałował mnie w policzek. - Wracamy już ?. Zaraz będzie się ściemniać a my musimy się wyspać bo jutro już wracamy.
- Co ? Dlaczego tak szybko ?
- Powiedziałem Danielowi, że jedziemy na weekend.
- oh ok .- Powiedziałam smutnym głosem.
- Ej nie smuć się. Zabiorę cię jeszcze kiedyś gdzieś.
Po jego słowach na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech i rzuciłam się na niego mocno przytulając.
- Ej uważaj, bo mnie zmiażdżysz - Powiedział przez śmiech.
Niechętnie podniosłam się z niego i stanęłam na nogi, a chłopak za mną.
- Jak twoja noga ?
- Trochę boli, ale wytrzymam.
- Może szybko zaniosę rzeczy do domu, a potem wrócę tutaj i ciebie zaniosę ?
- Nie ma potrzeby. Poradzę sobie.
- No dobrze - Powiedział po chwili niechętnie - Ale jak będzie bardzo bolało to masz mi powiedzieć jasne ?
- Tak.
Chłopak zabrał wszystkie rzeczy i ruszyliśmy pomału do domu. Szkoda, że jutro już będziemy musieli z tond wyjechać. Zostałabym tutaj dłużej.
***
Pomału zbliżamy się już do końca opowiadania ;). I znowu spokojny i troszkę słodki rozdział, ale nie martwcie się nie na długo ;)
Do następnego !! :*
Ps. Nie wiem dlaczego pojawiło się białe tło :/ ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz