Zmrużyłam oczy na skutek promieni słonecznych, które padły na moją twarz. Otworzyłam oczy i przetarłam je dłonią. Zerknęłam na Justina, ale on spał dalej. Przekręciłam się z boku na plecy. Zrzuciłam z siebie kołdrę i zerknęłam na dół. Bandaż na moim udzie był cały zakrwawiony. Zgięłam z trudem nogę i zaczęłam odwijać bandaż. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że rana jest w złym stanie. Najgorsze było to, że jest głęboka i zostanie mi po niej blizna. Przekręciłam głowę w bok. Zobaczyłam na stoliku sprej odkażający i bandaże. Wzięłam sprej i niepewnie zbliżyłam go do rany i psiknęłam. Ból był przerażający. Ścisnęłam mocno zęby, a po moich policzkach momentalnie spłynęły łzy. Jęknęłam głośno, bo już nie wytrzymałam bólu. Usłyszałam jak Justin porusza się.
– Co jest? – pyta zachrypniętym, zaspanym głosem. Przekręcam głowę w jego stronę. Momentalnie przybliżył się bliżej mnie. Objął mnie ramieniem i wziął sprej z mojej dłoni. – Kurde Jenn mogłaś mnie obudzić.
– Chciałam zrobić to sama. – powiedziałam spuszczając głowę.
Chłopak przysunął się do mnie i sprawnie popsikał mi na ranę, a następnie założył nowy bandaż. Potem odkleił plaster, który miałam na policzku.
– Ta rana wygląda już lepiej i nie trzeba jej zakrywać – usłyszałam, że się uśmiechał, a następnie poczułam pieczenie.
– Jestem beznadziejna.
– Co? – zapytał się zdziwiony chłopak i podniósł moją brodę palcem, żebym mogła na niego spojrzeć. – Czemu tak mówisz? – Zmarszczył brwi nie wiedząc, o co mi chodzi.
– Po prostu, nie mogę się ani podnieść, ani odkazić głupiej rany. – powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
– Jenn to przecież nic złego, że Ci pomagam. Nie czuj się beznadziejna, nie pozwalam Ci. Jesteś silną i piękną kobietom, a to, co teraz wygadujesz to jakieś bzdury.
– Ale – chciałam powiedzieć niestarty mi przerwał.
– Żadnych, ale trzeba wstawać idziemy coś zjeść i ruszamy dalej w drogę ok? – popatrzył się na mnie. Pokiwałam głową na tak, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Justin spakował wszystkie rzeczy do walizki i ustawił ją przy drzwiach.
– Pójdę na dół odnieść walizkę do samochodu i zaraz do Ciebie wracam, ok?
– Dobrze.
Justin zniknął za drzwiami, a ja leżałam i strasznie mi się nudziło. Zerknęłam w bok i zauważyłam telefon chłopaka. Szybko wzięłam go w ręce i wykręciłam odpowiedni numer. Przygryzłam zdenerwowana wargę i czekałam, aż ktoś odbierze.
– Halo? – usłyszałam cichy zrozpaczony głos mamy. Moje serce momentalnie ścisnęło się, a w gardle pojawiła się gula- Kto mówi? – Nie potrafiłam nic powiedzieć, chociaż tak bardzo chciałam. – Jennifer? To Ty kochanie? – W jej głosie pojawiła się nadzieja.
– Mamo. – powiedziałam ściszonym głosem.
– Boże kochanie – usłyszałam jak głos mojej mamy się załamał. – Gdzie jesteś? Wszystko w porządku? Ktoś coś Ci zrobił?
-Nie mamo, wszystko jest dobrze. – Skłamałam, ale nie chciałam, żeby się zamartwiała. Po moich policzkach spływały już łzy,
– Kochanie, powiedz mi gdzie jesteś, – Gdy mama skończyła mówić do pokoju wszedł Justin. Kiedy zobaczył co robię podszedł do mnie, wziął telefon i rozłączył się.
– Jennifer co zrobiłaś?! – zapytał podniesionym głosem. Widać było, że jest wkurzony. Nie potrafiłam opanować swoich emocji i wybuchłam płaczem – Jenn nie płacz przepraszam, że nakrzyczałem na Ciebie, ale po postu Twoja rodzina może być pod podsłuchem, a ja nie wiem co im powiedziałaś. – Przytulił mnie mocno do siebie, a ja płakałam mu w koszulkę.
Pocierał mi plecy z góry na dół, ale nie potrafiłam się uspokoić dalej miałam w głowie zrozpaczony głos mamy. Słychać było jak cierpi i to przeze mnie.
– Cii. – Justin przeniósł mnie na swoje kolana i zaczął kołysać. Po dłuższej chwili przestałam płakać i się uspokoiłam. – Lepiej Ci już?
– Tak – wychrypiałam.
– To, co idziemy coś zjeść i ruszamy dalej? – zapytał się, na co kiwnęłam głową na tak.
Wziął mnie na ręce i ruszył do wyjścia. Restauracja znajdowała się na pierwszym piętrze. Weszliśmy do niej i wszyscy od razu na nas spojrzeli. Czy to nie normalne, że chłopak niesie na rękach dziewczynę?. Justin pomógł mi usiąść na krześle i sam zajął miejsce naprzeciwko mnie.
– Co chcesz do jedzenia? – zapytał się po chwili.
Zerknęłam na kartę i nie wiedział co wybrać.
– Jajecznice. – powiedziałam do chłopaka po chwili.
Jakby na zawołanie pojawił się obok nas kelner.
– Dzień dobry. Zastanowili już się państwo? – zapytał się patrząc na Justina, a po chwili na mnie. Gdy mnie zobaczył uśmiechną się i puścił oczko, na co się uśmiechnęłam.
– Tak dwie jajecznice i herbatę. – Justin powiedział ostro i posłał chłopakowi złowrogie spojrzenie. Chłopak od razu odszedł od naszego stolika.
– Ej wszystko w porządku? – zapytałam się nie rozumiejąc jego zachowania.
– Tak — odburknął i spojrzał w szybę, która znajdowała się obok nas.
– Właśnie widzę. – przewróciłam oczami, po czym wyciągnęłam rękę, złapałam go za policzek i przekręciłam jego twarz w moją stronę. – Co jest?
– Mówiłem Ci, że wszystko w porządku. – wziął moją rękę ze swojej twarzy i położył ją na stole.
Westchnęłam głośno nie chcąc już drążyć dalej tego tematu. Po chwili przy naszym stoliku pojawił się ten sam kelner. Najpierw postawił talerz i herbatę przede mną. Za co posłałam mu uśmiech, a następnie Justinowi, który spiorunował go wzrokiem, na co chłopak szybko od nas odszedł.
– Chyba już wiem co Cię trapi. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Justin niechętnie przeniósł na mnie spojrzenie. – Jesteś zazdrosny.
– Ja? – pokazał na siebie palcem i prychnął. – Nie, nie jestem.
– Tak jesteś, inaczej nie zachowałbyś się tak. – pokazałam na niego ręką.
– Nie jestem. – powiedział, a następnie wziął widelec w ręce i zaczął jeść. Nadal się uśmiechając zaczęłam także jeść.
Kiedy kończyliśmy posiłek zobaczyłam, jak chłopak zerka na okno i po chwili nieruchomieje.
– Co jest?
– Kurwa znaleźli nas – powiedział zerkając na mnie.
Szybko odwróciłam głowę do okna i zobaczyłam dwóch umięśnionych mężczyzn ubranych na czarno. Szli do hotelu. Nie rozpoznałam ich.
– Jesteś pewni, że to odpowiedni mężczyźni? Nigdy ich nie widziałam.
– Ale ja widziałem. To koledzy mojego ojca, dużo razy byli u nas w domu. – widać, że był zdenerwowany. – Skończyłaś już jeść?
Pokiwałam głową na tak, bo przez strach nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić. Nie chcę znowu znaleźć się w tamtym okropnym miejscu. Chłopak wyjął portfel z kieszeni, a następnie położył odpowiednią kwotę na stół. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie biorąc na ręce. Wyszliśmy z restauracji. Justin zatrzymał się przy barierkach i spojrzał na dół, a ja za nim. Mężczyźni stali przy recepcji i rozmawiali z recepcjonistką.
– Kurwa – powiedział Justin rozglądając się naokoło, po czym ruszył przed siebie.
Zobaczyłam, że idziemy w stronę schodów awaryjnych. Zeszliśmy nimi na dół i stanęliśmy przy drzwiach ewakuacyjnych. Chłopak nacisnął klamkę łokciem i o dziwo otworzyły się. Wyszliśmy nimi i chłopak pobiegł od razu do samochodu, wsadzając mnie do niego, po czym sam zasiadł za kierownicom. Zerknęłam w lusterko i zobaczyłam jak mężczyźni wybiegają z hotelu coś krzycząc. Justin nie czekając, ruszył szybko spod hotelu. Przełknęłam głośno ślinę jak zauważyłam w bocznym lusterku czarny samochód podążający za nami.
****
Chciałabym Wam życzyć wesołych świąt wielkanocnych i mokrego dyngusa: D
– Co jest? – pyta zachrypniętym, zaspanym głosem. Przekręcam głowę w jego stronę. Momentalnie przybliżył się bliżej mnie. Objął mnie ramieniem i wziął sprej z mojej dłoni. – Kurde Jenn mogłaś mnie obudzić.
– Chciałam zrobić to sama. – powiedziałam spuszczając głowę.
Chłopak przysunął się do mnie i sprawnie popsikał mi na ranę, a następnie założył nowy bandaż. Potem odkleił plaster, który miałam na policzku.
– Ta rana wygląda już lepiej i nie trzeba jej zakrywać – usłyszałam, że się uśmiechał, a następnie poczułam pieczenie.
– Jestem beznadziejna.
– Co? – zapytał się zdziwiony chłopak i podniósł moją brodę palcem, żebym mogła na niego spojrzeć. – Czemu tak mówisz? – Zmarszczył brwi nie wiedząc, o co mi chodzi.
– Po prostu, nie mogę się ani podnieść, ani odkazić głupiej rany. – powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
– Jenn to przecież nic złego, że Ci pomagam. Nie czuj się beznadziejna, nie pozwalam Ci. Jesteś silną i piękną kobietom, a to, co teraz wygadujesz to jakieś bzdury.
– Ale – chciałam powiedzieć niestarty mi przerwał.
– Żadnych, ale trzeba wstawać idziemy coś zjeść i ruszamy dalej w drogę ok? – popatrzył się na mnie. Pokiwałam głową na tak, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Justin spakował wszystkie rzeczy do walizki i ustawił ją przy drzwiach.
– Pójdę na dół odnieść walizkę do samochodu i zaraz do Ciebie wracam, ok?
– Dobrze.
Justin zniknął za drzwiami, a ja leżałam i strasznie mi się nudziło. Zerknęłam w bok i zauważyłam telefon chłopaka. Szybko wzięłam go w ręce i wykręciłam odpowiedni numer. Przygryzłam zdenerwowana wargę i czekałam, aż ktoś odbierze.
– Halo? – usłyszałam cichy zrozpaczony głos mamy. Moje serce momentalnie ścisnęło się, a w gardle pojawiła się gula- Kto mówi? – Nie potrafiłam nic powiedzieć, chociaż tak bardzo chciałam. – Jennifer? To Ty kochanie? – W jej głosie pojawiła się nadzieja.
– Mamo. – powiedziałam ściszonym głosem.
– Boże kochanie – usłyszałam jak głos mojej mamy się załamał. – Gdzie jesteś? Wszystko w porządku? Ktoś coś Ci zrobił?
-Nie mamo, wszystko jest dobrze. – Skłamałam, ale nie chciałam, żeby się zamartwiała. Po moich policzkach spływały już łzy,
– Kochanie, powiedz mi gdzie jesteś, – Gdy mama skończyła mówić do pokoju wszedł Justin. Kiedy zobaczył co robię podszedł do mnie, wziął telefon i rozłączył się.
– Jennifer co zrobiłaś?! – zapytał podniesionym głosem. Widać było, że jest wkurzony. Nie potrafiłam opanować swoich emocji i wybuchłam płaczem – Jenn nie płacz przepraszam, że nakrzyczałem na Ciebie, ale po postu Twoja rodzina może być pod podsłuchem, a ja nie wiem co im powiedziałaś. – Przytulił mnie mocno do siebie, a ja płakałam mu w koszulkę.
Pocierał mi plecy z góry na dół, ale nie potrafiłam się uspokoić dalej miałam w głowie zrozpaczony głos mamy. Słychać było jak cierpi i to przeze mnie.
– Cii. – Justin przeniósł mnie na swoje kolana i zaczął kołysać. Po dłuższej chwili przestałam płakać i się uspokoiłam. – Lepiej Ci już?
– Tak – wychrypiałam.
– To, co idziemy coś zjeść i ruszamy dalej? – zapytał się, na co kiwnęłam głową na tak.
Wziął mnie na ręce i ruszył do wyjścia. Restauracja znajdowała się na pierwszym piętrze. Weszliśmy do niej i wszyscy od razu na nas spojrzeli. Czy to nie normalne, że chłopak niesie na rękach dziewczynę?. Justin pomógł mi usiąść na krześle i sam zajął miejsce naprzeciwko mnie.
– Co chcesz do jedzenia? – zapytał się po chwili.
Zerknęłam na kartę i nie wiedział co wybrać.
– Jajecznice. – powiedziałam do chłopaka po chwili.
Jakby na zawołanie pojawił się obok nas kelner.
– Dzień dobry. Zastanowili już się państwo? – zapytał się patrząc na Justina, a po chwili na mnie. Gdy mnie zobaczył uśmiechną się i puścił oczko, na co się uśmiechnęłam.
– Tak dwie jajecznice i herbatę. – Justin powiedział ostro i posłał chłopakowi złowrogie spojrzenie. Chłopak od razu odszedł od naszego stolika.
– Ej wszystko w porządku? – zapytałam się nie rozumiejąc jego zachowania.
– Tak — odburknął i spojrzał w szybę, która znajdowała się obok nas.
– Właśnie widzę. – przewróciłam oczami, po czym wyciągnęłam rękę, złapałam go za policzek i przekręciłam jego twarz w moją stronę. – Co jest?
– Mówiłem Ci, że wszystko w porządku. – wziął moją rękę ze swojej twarzy i położył ją na stole.
Westchnęłam głośno nie chcąc już drążyć dalej tego tematu. Po chwili przy naszym stoliku pojawił się ten sam kelner. Najpierw postawił talerz i herbatę przede mną. Za co posłałam mu uśmiech, a następnie Justinowi, który spiorunował go wzrokiem, na co chłopak szybko od nas odszedł.
– Chyba już wiem co Cię trapi. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Justin niechętnie przeniósł na mnie spojrzenie. – Jesteś zazdrosny.
– Ja? – pokazał na siebie palcem i prychnął. – Nie, nie jestem.
– Tak jesteś, inaczej nie zachowałbyś się tak. – pokazałam na niego ręką.
– Nie jestem. – powiedział, a następnie wziął widelec w ręce i zaczął jeść. Nadal się uśmiechając zaczęłam także jeść.
Kiedy kończyliśmy posiłek zobaczyłam, jak chłopak zerka na okno i po chwili nieruchomieje.
– Co jest?
– Kurwa znaleźli nas – powiedział zerkając na mnie.
Szybko odwróciłam głowę do okna i zobaczyłam dwóch umięśnionych mężczyzn ubranych na czarno. Szli do hotelu. Nie rozpoznałam ich.
– Jesteś pewni, że to odpowiedni mężczyźni? Nigdy ich nie widziałam.
– Ale ja widziałem. To koledzy mojego ojca, dużo razy byli u nas w domu. – widać, że był zdenerwowany. – Skończyłaś już jeść?
Pokiwałam głową na tak, bo przez strach nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić. Nie chcę znowu znaleźć się w tamtym okropnym miejscu. Chłopak wyjął portfel z kieszeni, a następnie położył odpowiednią kwotę na stół. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie biorąc na ręce. Wyszliśmy z restauracji. Justin zatrzymał się przy barierkach i spojrzał na dół, a ja za nim. Mężczyźni stali przy recepcji i rozmawiali z recepcjonistką.
– Kurwa – powiedział Justin rozglądając się naokoło, po czym ruszył przed siebie.
Zobaczyłam, że idziemy w stronę schodów awaryjnych. Zeszliśmy nimi na dół i stanęliśmy przy drzwiach ewakuacyjnych. Chłopak nacisnął klamkę łokciem i o dziwo otworzyły się. Wyszliśmy nimi i chłopak pobiegł od razu do samochodu, wsadzając mnie do niego, po czym sam zasiadł za kierownicom. Zerknęłam w lusterko i zobaczyłam jak mężczyźni wybiegają z hotelu coś krzycząc. Justin nie czekając, ruszył szybko spod hotelu. Przełknęłam głośno ślinę jak zauważyłam w bocznym lusterku czarny samochód podążający za nami.
****
Chciałabym Wam życzyć wesołych świąt wielkanocnych i mokrego dyngusa: D
Do następnego !! :D
Dziękujemy i wzajemnie ;)
OdpowiedzUsuń